wtorek, 28 maja 2013

Ciekawostki z życia wzięte: Dlaczego niektórzy nieustannie poszukują doznań?

Dlaczego niektórzy z nas wybierają spokojne, uporządkowane życie w domku z ogródkiem, stałą pracą i określonym trybem dnia, a inni wciąż poszukują doznań, zróżnicowania, adrenaliny, panicznie bojąc się nudy i rutyny?

Co jest przyczyną poszukiwania doznań?

Aż w 60% poszukiwanie doznań wyjaśnia biologia, a ściślej spadek genetyczny. Za nieustanne poszukiwanie mocnych wrażeń odpowiada tzw. oksydaza monoaminowa. Osoby silnie pobudzone charakteryzują się zdecydowanie niższym wskaźnikiem oksydazy monoaminowej niż ci, którzy preferują spokojny tryb życia. Oksydaza to specjalny enzym, który wywiera wpływ na poziom przekaźników monoaminowych, takich jak dopamina, norepinerfyna czy serotonina. U osób pobudzonych niski poziom oksydazy monoaminowej powoduje wysoki poziom przekaźników monoaminowych, co skutkuje odpowiednią aktywnością ośrodków gratyfikujących, czyli nagradzających w mózgu. Wysokie stężenie norepinefryny u osób, które poszukują doznań, sprawia, że ośrodki gratyfikujące w mózgu są nieustannie pobudzone, a co za tym idzie gotowe do pracy. Z tego powodu każde nowe przeżycie, nawet tak skrajne jak zażycie jakiegoś narkotyku jest silnie nagradzane w ich układzie nerwowym. Co za tym idzie, takie osoby mogą być też znacznie bardziej impulsywne niż inne.


Badania Zuckermana nad bliźniętami sugerują, że poziom oksydazy monoaminowej jest dziedziczny, potrzeba silnych wrażeń to wynik naszych genów aż w 60%. Wiadomo również, że częściej dotyczy mężczyzn niż kobiet. Kolejne 40% wyjaśniające poszukiwanie doznań to procesy uczenia się, czyli nabywania umiejętności czy stylu funkcjonowania w toku życia, na zasadzie warunkowania i modelowania. 

Źródło informacji: "Psychologia motywacji" Franken
Źródło grafiki: podroze.gazeta.pl 

czwartek, 23 maja 2013

Ciekawostki z życia wzięte: Agresja a telewizja

Wiele filmów, właściwie zdecydowana większość zawiera brutalne sceny, które jak okazuje się z licznych badań, podnoszą ich oglądalność. Natomiast w przerwach chętnie reklamują się firmy z nadzieją, że ich produkt zostanie przedstawiony większej liczbie odbiorów, a co za tym idzie, jego sprzedaż po prostu się zwiększy. Większość z koncernów  pomija jednak jeden istotny fakt, a mianowicie widzowie skupiający się na scenach agresywnych są zdecydowanie bardziej pobudzeni niż ci oglądający produkcje bez przemocy, a co za tym idzie, trudno im się skupić na emitowanych reklamach, niewiele z nich zapamiętują,  sprzedaż wcale nie musi rosnąć! Czy jest więc sens tak wiele inwestować w filmy, których najistotniejszą treścią jest przemoc? Jak to wpływa na nas, odbiorców?

Każdy dzień oprócz sukcesów przynosi także wiele porażek, frustracji, które kumulują się w nas aż do wieczora. Według niektórych teorii, oglądanie brutalnych scen stanowi katharsis, oczyszczenie ze wszystkich złych emocji, które zdążyły się w nas samych pojawić. Nie ma jednak żadnych empirycznych dowodów, które potwierdzałyby tezę, że oglądanie przemocy redukuje chociaż w niewielkim sposób napięcie wewnętrzne.

Zupełnie co innego uważają zwolennicy teorii społecznego uczenia się. Agresja w filmach, zachowania aktorów mogą stać się wiarygodnym wzorcem do naśladowania dla odbiorców, w szczególności dzieci. Słuszność tej tezy została już wielokrotnie udowodniona.

Mimo to nie można jednoznacznie określić skutków oglądania brutalnych scen, ponieważ trzeba by uwzględnić wiele czynników: osobowość dziecka, wrodzona skłonność do zachować agresywnych, sposób wychowywania przez rodziców itd. Najistotniejsza jest postawa rodziców wobec przemocy, co więcej poziom agresji u ośmioletnich dzieci prawie całkowicie odzwierciedla ich poziom agresji w wieku trzydziestu lat! Dlatego kształtowanie postaw we wczesnym dzieciństwie jest tak istotne.

Oprócz tego wielu krytyków uważa, że nawet jeżeli nie powtarzamy oglądanych zachowań (nawet dzieci) , to w pewien sposób widok tak drastycznych scen znieczula nas, uniewrażliwia na ludzką krzywdę, zniekształca naszą percepcję. Zważywszy na fakt, że każde dziecko wykazuje inny stopień podatności na agresję, lepiej dmuchać na zimne i ograniczyć oglądanie brutalnych filmów. Agresywne dzieci zazwyczaj nie są lubiane przez swoich rówieśników, co w dalszym stopniu nasila kolejne negatywne wzorce zachowań. Tworzy się błędne koło.


Wykazano także, że dzieci, którym rodzice wpoili odpowiedni stosunek do agresji, tzn. uważały takie zachowania za niewłaściwe, po obejrzeniu brutalnych scen wykazywały mniejszą chęć do naśladowania przedstawionych w filmie negatywnych wzorców!

Źródło informacji: "Wprowadzenie do psychologii" Gerda Mietzla
Źródło grafiki: mwyrwas.blogspot.com

poniedziałek, 13 maja 2013

Jak nami manipulują? (część II)


Czyli garść informacji o technikach manipulacji społecznej. W ciekawy sposób prezentuje je Robert Cialdini, autor popularnej książki „Wywieranie wpływu na ludzi”. Dowiedz się, jak nie stać się kolejną ofiarą sprytnych marketingowców i wszechobecnej manipulacji.



Stopa w drzwiach

Wyobraź sobie sytuację, w której zmuszony przez niesprzyjające okoliczności, nie mając innego wyjścia, prosisz o jakąś przysługę nieznajomego człowieka na ulicy. Niezależnie od rodzaju prośby, czy jest to wrzucenie listu do skrzynki czy popilnowanie ciężkiego bagażu, niewiele osób zdobywa się na taki gest bezwzględnego miłosierdzia. Według badań Dolińskiego, tylko 28% ludzi deklaruje swoją pomoc po zwróceniu się do nich z prośbą o popilnowanie wielkiej torby (dziewczyna rzekomo musiała sprowadzić koleżankę z piątego piętra).  Natomiast odsetek chętnych do pomocy wzrasta aż o połowę, jeżeli uprzednio zostali poproszeni przez zupełnie inną kobietę o spełnienie małej prośby, typu odpowiedź na pytanie jak dotrzeć na określoną ulicę. Technika stopy w drzwiach zakłada, że ludzie zdecydowanie częściej spełniają prośbę uznawaną za dużą po uprzednim spełnieniu jakiejś mniejszej.  Kolejnym przykładem skuteczności tej metody jest eksperyment, w którym badacze nagabywali różne kobiety i prosili o umieszczenie w ich ogródkach nieciekawie wyglądającego plakatu, który nakłaniał kierowców do bezpiecznej jazdy. Mimo, że sam przekaz był niezwykle wartościowy,  plansza była tak brzydka, że zgodziło się na to tylko 17% pytanych kobiet. Ich odsetek zdecydowanie wzrastał, jeżeli dwa tygodnie wcześniej podpisywały się pod petycją, którą uznajemy jako spełnienie mniejszej prośby.

Drzwiami w twarz

Wyobraź sobie, że twój nie najbliższy znajomy chce pożyczyć od Ciebie 500 zł. Na pewno mu odmówisz. Jaką masz gwarancję, że odda? Jednak jeśli prośby nie ustają, a on ostatecznie pyta, czy zlitujemy się i damy mu chociaż 20 zł, z racji tego, że nie możemy spełnić warunku pierwszego, czujemy się zobligowani do spełnienia prośby numer dwa, która wydaje się być skrajnym ustępstwem w stosunku do propozycji  500 zł. Z poczuciem ulgi wręczasz mu 20 zł, mimo że bez uprzedniej prośby o pół tysiąca, nie pożyczyłbyś mu nawet 10 zł. Technika drzwiami w twarz została opracowana przez Cialdiniego  i współpracowników w 1975 roku. Eksperymentatorzy chcąc udowodnić swoją hipotezę, krążyli w obrębie miasteczka studenckiego i pytali przypadkowych przechodniów, czy zgodzą się na jednodniową pracę w charakterze opiekuna wycieczki w zoo, która niestety zostanie potraktowana jako wolontariat, a więc będzie nieodpłatna. Na taką opcję zgodziło się zaledwie 17% pytanych studentów. Jednak aż 50% deklaruje chęć uczestnictwa w wolontariacie po uprzedniej prośbie, którą była dwuletnia darmowa praca w poprawczaku na rzecz młodocianych przestępców. Technika drzwiami w twarz może okazać się przydatna przy wszelkich rozmowach ze sponsorami. Jednak pamiętaj, że pierwsza prośba ma być duża, a nie nierealna, bo nikt nie potraktuje Cię poważnie. Ponadto, w przeciwieństwie do metody „stopa w drzwiach”, obie prośby muszą mieć tę samą genezę, a więc źródło.

Niska piłka

Człowiek jest tak irracjonalny, że po wcześniejszej deklaracji spełnienia jakiejś prośby lub dokonania zakupu, nie wycofa się, mimo ujawnienia innych niesprzyjających okoliczności, które uprzednio skłoniłyby go do szybkiej i zdecydowanej odmowy. Przeprowadzono eksperyment, w którym dzwoniono do studentów i poproszono ich o udział w badaniu, przy czym poinformowano ich, że to obliguje ich do przybycia na uczelnię już o godzinie 7.00. Jako, że większość z nas to śpiochy, tylko co czwarta osoba przystała na prośbę eksperymentatora. Następnie dzwoniono do innych studentów, których poproszono o udział w badaniu, jednak nie poinformowano ich o godzinie. Ponad 50% uległo tej prośbie. Dopiero po czasie powiedziano im, że będą musieli przyjść na 7.00, w związku z czym mogą się wycofać, jednak nikt tego nie zrobił, ponieważ już uprzednio dali słowo i poczuli się zobligowani! Często po deklaracji kupna, np. samochodu dowiadujemy się, że radio nie jest w komplecie. Ostatnio w Gdańsku Galeria Bałtycka kusiła wszystkich 70% obniżką cen, na miejscu szybko można było się przekonać, że nie ma żadnych przecen, jednak ludzie nie wychodzili, tylko krążyli w środku i robili zakupy. No bo przecież skoro już się pofatygowali…

„A to nie wszystko”

„Sprzedajemy keksy. Tylko 75 centów. A to nie wszystko! Do keksa dodajemy jeszcze dwa kruche ciasteczka” kontra druga formuła: „Do keksa dodajemy jeszcze dwa kruche ciasteczka, razem kosztują tylko 75 centów”. Być może Cię to zdziwi, ale sprzedaż ciasteczek po użyciu pierwszego sformułowania to 73%, a drugiego tylko 40%! Metoda „a to nie wszystko” to zaskoczenie klienta jakaś dodatkową, ponadprogramową opcją, która dzięki temu wydaje się być pełniejsza i bardziej wartościowa.

Nie wiemy tak do końca, dlaczego powyższe techniki są takie skuteczne. Oczywiście wysnuto wiele hipotez i teorii, niektóre z nich się w pewnym stopniu potwierdziły, nie istnieje jednak jednoznaczna odpowiedź, dlaczego człowiek zachowuje się aż tak irracjonalnie.

Źródło informacji: "Psychologia społeczna" Wojciszke
Źródło grafiki: pressmix.eu

niedziela, 5 maja 2013

Jak nami manipulują? (część I)

Człowiek jest niezwykle podatny na szeroko rozumiany wpływ społeczny, co zręcznie wykorzystują wszelkiego rodzaju firmy i marketingowcy. Manipulując nami, często w dość banalny sposób wielokrotnie podnoszą swoje zyski, które często osiągają monstrualne kwoty. Natomiast my sami zostajemy w ręku z przedmiotem, który nigdy nie był i będzie nam potrzebny – ale jak mogliśmy się oprzeć takiej okazji!? W jaki sposób się przed tym bronić i rozważnie kupować? Najprościej  jest po prostu przyjrzeć się stosowanym przez sprzedawców trikom, zrozumieć jak działają, ponieważ tylko wiedza i świadomość wszechobecnej manipulacji są w stanie uratować nasze portfele.

Metody wywierania wpływu

 Zaangażowanie.

Ludzie mający do wyboru uczestnictwo w zwykłym badaniu nad spostrzeganiem bądź zjedzeniu robaka, aż w 75% wybrali drugą opcję! Dlaczego? Pierwotnie wszystkich badanych poinformowano, że będą uczestniczyli w eksperymencie naukowym, który dotyczy wpływu osobliwych białek na ludzki organizm, w związku z czym będą musieli połknąć martwego robaka. Po pewnych oporach zgodzili się. Po jakimś czasie eksperymentator stwierdził, że nie będzie to jednak konieczne, ponieważ mogą wziąć udział w nieszkodliwym badaniu nad spostrzeganiem, jednak aż ¾ osób została przy opcji zjedzenia robaka, ponieważ zdążyli siebie na różne sposoby przekonać, że: to wcale nie jest takie złe, zostaną męczennikiem lub bohaterem nauki bądź zjedzenie robaka to z całą pewnością właśnie to, na co zasługują.

Uważaj na pułapkę utopionych kosztów!
Kiedy sporo w coś inwestujemy, powiedzmy kupujemy bilet na maraton filmowy, chcemy aby nasz wkład się zwrócił. Pomimo, że np. w dniu seansu jesteśmy chorzy, kiepsko się czujemy i tak decydujemy się na wyjście do kina. Nawet jeśli filmy okażą się potwornie nudne będziemy zmuszali się do pozostania na miejscu, przecież szkoda, aby zainwestowane, wydane pieniądze się zmarnowały. Straconego czasu nie bierzemy pod uwagę.

 Słuszność.

Jak skutecznie kwestować?

Kiedy pracujesz jako wolontariusz i zbierasz pieniądze do puszki, niewielka liczba osób decyduje się na wrzucenie pieniążka. Jednak w przypadku, kiedy pokazujesz listę nazwisk wcześniejszych ofiarodawców, odsetek litujących się i dających datek wzrasta z 25% do aż 43%. Dlaczego? Przecież skoro inni postanowili coś ofiarować to inicjatywa musi być słuszna. Przypomnij sobie Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Po wrzuceniu pieniędzy otrzymujesz czerwone serduszko, które chętnie naklejasz, np. na zimowy płaszcz. Idąc ulicą z tą plakietką, inni przechodnie szybko się orientują, że wiele osób już wzięło udział w tej akcji (co druga osoba ma serduszko na kurtce), więc on też powinien! To zjawisko nazywamy społecznym dowodem słuszności. Z tej zasady często korzystają także uliczni grajkowie czy żebracy zbierający pieniądze do czapki. Na początku dnia sami wrzucają do pudełeczka ileś monet po to, żebyśmy myśleli, że inni już to zrobili i my również powinniśmy.

Lubienie

Ludziom, których lubimy lub po prostu wydają się być bardziej sympatyczni chętniej powierzamy większą gotówkę. Z tego powodu większość agentów ubezpieczeniowych jest niezwykle sympatyczna i często się z nami zgadzają („no bo wie pani, takie ciężkie czasy”, „absolutnie się zgadzam, ja też nie mam lekko”).

Wszyscy policjanci wiedzą, że najłatwiej przyznanie się do winy wydobyć od podejrzanego za pomocą gry w „dobrego i złego policjanta”. Jeden funkcjonariusz gra tego złego, który cały czas jest nerwowy, nie panuje nad sobą itd., natomiast drugi dobrego, który uspokaja tego pierwszego, troszczy się o zeznającego. Po pewnym czasie „zły policjant” wychodzi pod jakimś pretekstem z sali i podejrzany, który zdążył polubić policjanta spokojnego, chętnie przyznaje mu się do winy, ponieważ ma do niego względne zaufanie.

Elementem, który budzi zaufanie jest także dotyk. Kelnerka, która dotyka swoich klientów dostaje wyższe napiwki. Prosząc o coś obcą osobę, poprzez dotknięcie jej (najczęściej ramienia), zwiększasz szanse na realne spełnienie tego życzenia. Wyjątkiem jest dotyk mężczyzny przez mężczyznę. W  związku z dość otwartą postawą homofobiczną w naszym kraju, nie jest mile widziane, aby mężczyzna dotykał mężczyznę.

Wzajemność

Darmowe próbki wcale nie są darmowe!

Kiedy dostajemy coś za darmo, naturalne jest, że chcemy się odwdzięczyć (często nieświadomie). Firma oferująca jakąś darmową próbkę, np. kremu, chce Cię zmobilizować do jej kupna, poprzez wywołanie u Ciebie nieświadomego poczucia winy i chęci rewanżu. Amerykańska firma Amway Corporation perfekcyjnie wykorzystuje tę zasadę. Prowadząc sprzedaż domokrążną, zostawiają swoim potencjalnym klientom darmowe artykuły, które można swobodnie używać. Okazało się, że mnóstwo ludzi po otrzymaniu darmowych próbek postanowiła korzystać z ich usług i zamawiać kolejne produkty. Firma w ciągu paru lat przekształciła się z małego przedsiębiorstwa w olbrzymią korporację o gigantycznych dochodach rzędu 1,5 miliarda dolarów.

 Niedostępność

Zdecydowanie cenimy rzeczy unikatowe i jedyne w swoim rodzaju. Coś co staje się niedostępne, jest bardziej atrakcyjne. Sprzedawcy często manipulują nami techniką zwaną „ostatni egzemplarz na składzie”. Potencjalny klient, który przygląda się bez większego zaangażowania powiedzmy ekspresowi do kawy, zostaje namierzony wzrokiem przez sprzedawcę, który szybko i niby od niechcenia do niego podchodzi.
-„Widzę, że jest Pan zainteresowany naszym ekspresem. Cena jest dość wysoka, ale to naprawdę dobra marka. Nie będzie się pan musiał martwić, że coś się Panu popsuje. Niestety nie mamy już żadnego egzemplarza. Dopiero co jakaś Pani wykupiła ostatni model.”
-„Oooo, szkoda, w sumie bardzo mi się podoba i myślę, że by mi się przydał”
-„Sprawdzę, czy nie mamy jeszcze jakiegoś na stanie”.
Po czym sprzedawca znika na dość długą chwilę i poszukuje „cennego przedmiotu”. Zjawia się z triumfalnym uśmiechem na twarzy i mówi: „Znalazłem jeszcze jeden!”, a wdzięczny klient bierze ekspres w ręce i uszczęśliwiony chętnie wędruje do kasy. Oczywiście nie trzeba wspominać, że w magazynie znajduje się jeszcze 20 takich ekspresów, a każdy następny klient zostanie poczęstowany dokładnie taką samą bajką.

Inną technikę manipulacji stanowi „ostatnia okazja”.

Cialdini przeprowadził ciekawy eksperyment. Hurtownik importowanej wołowiny i student badacza dzwonili do stałych nabywców mięsa. 1/3 klientów została potraktowana tak jak zawsze, złożono im ofertę w sposób tradycyjny. Inna 1/3 otrzymała informację, że w następnym miesiącu import wołowiny będzie mały (informacja była prawdziwa)- klienci zamówili dwa razy więcej wołowiny. Natomiast ostatniej grupie powiedziano, że w następnym miesiącu import będzie mniejszy, ale tylko on o tym wie (po znajomości). W tej grupie ilość zamówień wzrosła aż sześciokrotnie! Niedostępny stawał się nie tylko produkt, ale także informacja o nim!

Źródło informacji: "Psychologia społeczna" Bogdana Wojciszke
Źródło grafiki: destrudo.pl