poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego Nowego Roku!


Szczęśliwego nowego roku

wielu ważnych naukowych odkryć oraz samych radosnych chwil 

życzy Brain Mystery!

Do napisania w 2013!





sobota, 29 grudnia 2012

Niedościgniony superkomputer

Największy na świecie mózg ma kaszalot. Waży około 9 kg!

Ale człowiek ma mózg "najpotężniejszy", którego nic nie jest w tanie doścignąć, nawet superkomputery.

Nie jest duży, nie jest nawet najbardziej pofałdowany, taki skromny, a tak niezwykły!

Naukowców od wielu lat zastanawia, co powoduje pewien fenomen potęgi naszego umysłu. Co odróżnia nas od zwierząt?

Prawdopodobnie rozwinięty płat czołowy, który stanowi aż około 30% kory mózgowej.

Jak wcześniej wspominałam, mózg został podzielony na pola, gdzie każde z nich pełni określoną funkcję.

Które ośrodki w mózgu są ważne?

Najpierw należałoby wspomnieć, że wszystkie elementy mózgu ściśle ze sobą współpracują i tak na dobrą sprawę wszystko jest ważne. Jednak warto podkreślić, że niektóre z nich mają szczególny wpływ na to, jak człowiek funkcjonuje i stanowią także o cechach jego osobowości.


  • Styk skroniowo-ciemieniowo-potyliczny- pola 39, 40 i prawdopodobnie 37- to tutaj znajduje się ośrodek naszej mowy, a nasz mózg interpretuje aktualne wydarzenia i to co się dzieje wokół nas. Pawłow (ten sam, który zajmował się ślinieniem u psów) nazwał tę część mózgu "analizatorem analizatorów". Co ciekawe, specjalna stymulacja tego obszaru powoduje halucynacje, a jego uszkodzenie upośledza intelekt
  • W korze płata skroniowego, a dokładnie w polu 38 znajduje się nasza pamięć trwała, natomiast w polach 21 i 20 są ośrodki odpowiedzialne za pamiętanie różnych nazw i melodii piosenek i utworów. 
  • Tzw. kora przedczołowa to miejsce lokalizacji naszych emocji, a także osobowości, rozwagi, a także planowania. 
Wyżej wymienione obszary mózgu, to tzw. kojarzeniowe okolice mózgu. 
Czasami dochodzi do ich uszkodzenia, co może objawiać się bardzo różnie, np.:

  • akalkulia- czyli utrata umiejętności liczenia
  • amuzja sensoryczna- utrata słuchu muzycznego
  • amuzja motoryczna- utrata umiejętności gry na instrumentach
  • afazja- uszkodzenie mowy
  • amorfosynteza- zaprzeczenie istnienia drugiej połowy ciała
  • autotopagnozja- nierozpoznawanie części własnego ciała.


Na początku XX wieku pewien lekarz myślał, że znalazł niezwykłe lekarstwo na ludzką agresję. I tak, pewne niebezpieczne osoby podano zabiegowi lobotomii, który polegał na odcięciu połączenia wyżej wspomnianej kory przedczołowej z pozostałą częścią mózgu.

Jakie były skutki zabiegu?

Osoby rzeczywiście przestały być agresywne, ale nietrudno się domyślić jak wiele było skutków ubocznych, które nazwano po prostu jako zespół płata czołowego. Osoby poddane lobotomii nie znały umiaru, nie docierała do nich żadna krytyka, były beztroskie i bardzo chwiejne emocjonalnie. Do tego straciły zainteresowanie czymkolwiek, a także pojawiały się zaburzenia pamięci. Nie muszę dodawać, że to ogromna krzywda dla ludzi poddanych zabiegowi. W internecie jest wiele zdjęć z operacji tego typu, a także wiele artykułów o tej tematyce. Oto jeden z nich: http://fitness.wp.pl/zdrowie/wirtualny-poradnik/art508,lobotomia-i-inne-szalenstwa-medycyny-.html

Mózg ludzki kryje w sobie wiele zagadek. Niektóre tajemnice pozostały odkryte, ale są jeszcze i takie, które nawet nie śniły się naukowcom. Może krok po kroku, pole po polu lepiej zrozumiemy jego fenomen albo po prostu docenimy jego złożoność i cud.

A zgadzasz się ze stwierdzeniem, że im więcej doświadczeń, tym większy mózg?
Ale o tym wkrótce...

Źródło: skrypt uczelniany

piątek, 28 grudnia 2012

Czego nie potrafi psycholog?



Źródło grafiki: http://www.facebook.com/photo.php?fbid=289390417830262&set=a.252429588193012.38575.178422632260375&type=1&theater

Jeśli się czegoś spodziewasz, to lepiej uważaj, bo się to spełni!

A wszystko zaczęło się od konia. Od konia, który potrafił liczyć. Ba! Nawet mnożyć.

Koń miał na imię Hans. Jego właściciel wszystkim się chwalił, że jego zwierzę umie czytać, literować wyrazy, a nawet rozwiązywać zadania matematyczne!
Niemożliwe? A jednak…


Koń prezentował swoje umiejętności poprzez kolejne stuknięcia kopytem. Właściciel zadawał pytanie typu „Hans, 2+2, ile to jest”, a on mu odpowiadał. Oczywiście koń nie potrafi mówić. Swoją odpowiedź formuował jako stuknięcia kopytem. I tak Hans na pytanie 2+2 bezbłędnie, 4 razy stukał kopytkiem. Nikt nie wierzył właścicielowi zwierzaka, bo przecież nauczenie konia takich umiejętności jest niemożliwe, nierealne. Nie uwierzył mu także psycholog Pfungst, który przyjechał by zbadać to niebywale zdumiewające zjawisko. I ku jeszcze większemu zdziwieniu innych, wyjaśnia zagadkę zdolnego konia, który w rzeczywistości nie nauczył się liczyć. Posiadł zupełnie inną umiejętność-rozróżniał subtelne ludzkie reakcje.

O co właściwie chodzi?

Kiedy właściciel pytał konia, ile to jest 2+2, koń wiedział, że jego pan spodziewa się, że on stuknie kopytkiem, ponieważ wtedy dostanie nagrodę. Skąd jednak wiedział, ile razy należy stuknąć? Koń nauczył się rozpoznawać, kiedy liczba uderzeń będzie wystarczająca. Patrzył na twarz właściciela, która wyrażała mnóstwo emocji. Mimowolnie przy liczbie cztery dawał koniu pewne subtelne sygnały, ruchy głową, że to jest właściwa odpowiedź, że tego właśnie się spodziewa. W ten sposób koń bezbłędnie odpowiadał na wszystkie jego pytania!

Ale czy to ciekawe odkrycie wnosi coś ważnego do świata nauki, a co ważniejsze czy ma zastosowanie w życiu codziennym?

Tak, ma ogromne zastosowanie, co udowodnił psycholog Robert Rosenthal. Przeprowadził eksperymenty, najpierw w swoim labolatorium, a następnie w… szkole! W latach 60. przeprowadził badanie. Rosenthal doszedł do wniosku, że skoro koń nauczył się rozpoznawać oczekiwania swojego pana, to jak najbardziej, ludzie również mają podobne zdolności.

Jak wyglądał eksperyment labolatoryjny?

Wzięli w nim udział jego studenci, którzy zostali podzieleni na dwie grupy. Każda z grup otrzymała szczury, które miały wykonywać zadania i konkurować ze sobą. Jednak Rosenthal poinformował grupy, że tylko jedna z nich dostała szczury inteligentne. Pozostałe niestety są mniej bystre. Okazało się, że szczury rzekomo bardziej inteligentne wykonywały swoje zadania lepiej, niż szczury mniej szkolone. Tymczasem wszystkie szczury miały taki sam iloraz inteligencji! Psycholog okłamał swoich studentów, żeby sprawdzić czy będą oni podświadomie manipulować swoimi szczurami. Miał rację. Uczniowie, którzy bardziej wierzyli w swoje szczury, zachęcali je do działania i w rzeczywistości ich szczury wygrywały wszystkie konkurencje!

Rosenthal po przemyśleniu wyników badania, postanowił przeprowadzić pewien eksperyment w realiach życia codziennego. Poprosił o współpracę pewną szkołę.

Kto brał udział w eksperymencie?

Eksperyment został przeprowadzony w szkole w dużym mieście, w dzielnicy gdzie zamieszkiwali przedstawiciele mniej zamożnej klasy średniej.

Osoby biorące udział to uczniowie podstawówki (klasy od 1 do 6, po trzy klasy w każdym roczniku) oraz 18 nauczycieli (16 kobiet, 2 mężczyzn). Uczniowie dodatkowo zostali w domyśle podzieleni na uczniów starszych i młodszych.

Eksperyment

Uczniów szkoły Rosenthal poddał testowi inteligencji TOGA (Test Zdolności Ogólnych), ponieważ  chciał sprawdzić ich sprawność umysłową, która niekoniecznie zależy od umiejętności nabytych w szkole.

Nauczyciele otrzymali wiadomość, że uczniów poddaje się Harwardzkiemu Testowi Uczenia, który bada inteligencję, a co za tym idzie predyspozycje uczniów do efektywniejszego uczenia się.

Rosenthal miał podać nauczycielom nazwiska uczniów, którzy powinni w ciągu roku szkolnego wykazywać pewne szczególne zdolności podczas zajęć. W rzeczywistości tych rzekomo inteligentnych uczniów wybrał losowaniem. Był ciekaw, czy nauczyciele, wierząc w to, że ci uczniowie są szczególnie inteligentni, mimowolnie wpłyną na ich lepsze wyniki w nauce. Nauczyciele otrzymali listy pozornie zdolniejszych uczniów.
Pod koniec roku szkolnego Rosenthal ponownie przeprowadził test inteligencji wśród tych samych uczniów. Okazało się, że wylosowani wcześniej uczniowie (jako ci bardzo inteligentni) rzeczywiście mieli wyższe oceny! Ale tylko w klasach najmłodszych… W klasach starszych to się nie sprawdziło. 

Dlaczego?

Ponieważ młodsze dzieci:

a)są bardziej podatne,

b)nie mają wyrobionej reputacji

c)mogą wychwytywać subtelne zmiany zachowania nauczycieli

d)nauczyciele klas starszych i młodszych różnią się od siebie.

Jak nauczyciel mógł tak znacząco wpłynąć na tych uczniów?

Poprzez:

a))częstsze uśmiechy oraz kontakt wzrokowy

b)przychylne reakcje.

Uczniowie dzięki temu:

a)bardziej lubią szkołę

b)otrzymują więcej konstruktywnych uwag,

c)pracują nad sobą, starają się uczyć na błędach.

W USA uczniów przydziela się do klas na podstawie wyników testów IQ. W takim razie czy ma to sens? Chyba nie…

Żródło informacji:  "40 prac badawczych, które zmieniły oblicze psychologii" Rogera R. Hock'a






czwartek, 27 grudnia 2012

Zaleta leworęczności?

Mózgi ludzi są do siebie podobne, ale nie identyczne. Przez niejakiego Brodmanna zostały podzielone na pola (dokładnie 52), gdzie każde z nich pełni inną funkcję i występuje w określonym miejscu. Są jednak pewne odstępstwa...

Np. u kilku procent ludzi ośrodek mowy znajduje się nie w jednej, ale dwóch półkulach. Leworęczni znacznie łatwiej odzyskują zdolność mówienia po uszkodzeniu mózgu, niezależnie od tego gdzie to uszkodzenie wystąpiło!




Człowiek o dwóch mózgach?

Nasz mózg składa się z dwóch półkul, lewej i prawej, które są odpowiedzialne za zupełnie inne czynności. I tak półkula lewa odpowiada za matematykę, zmysł dotyku prawą ręką, mowę pisanie, rozumienie treści, a także logiczne myślenie. Prawa półkula natomiast za rozumienie muzyki, sztuki, taniec, wyobraźnie, spostrzeganie, czyli zadania bardziej abstrakcyjne niż lewa część mózgu.


Dwie półkule mózgu stanowią jakby dwa, zupełnie oddzielne mózgi, które jednak łączą się ze sobą i komunikują za pomocą tzw. spoidła wielkiego mózgu.

W takim razie co się stanie, jeżeli przerwie się połączenie pomiędzy dwiema półkulami mózgu? Czy są takie przypadki wśród ludzi?

W 1908 roku żyła pewna kobieta, której zachowanie było dość dziwaczne. Np. nie kontrolowała zupełnie swojej prawej ręki, często niszczyła rzeczy wokół siebie. W dodatku jej lewa ręka próbowała ją udusić, w czasie kiedy prawa szarpała się z tą lewą i usiłowała temu zapobiec. Jeden z lekarzy wysnuł hipotezę, że połączenie miedzy półkulami u kobiety musiało ulec uszkodzeniu. Po jej śmierci to sprawdzono i okazało się, że tak w istocie było.

Czy współcześnie żyją ludzie bez połączenia między półkulami?

Tak. W 1961 roku chirurdzy podjęli się operacji celowego przecięcia spoidła wielkiego mózgu u pacjenta cierpiącego na epilepsję.

Co stało się z tym człowiekiem?

Ku zdziwieniu wszystkich, stan pacjenta jedynie się polepszył i nie było widać żadnych oznak braku połączenia między półkulami. Ale czy na pewno?
Problemem tym zajął się Roger Sperry, który za swoją pracę nad tym tematem otrzymał potem nagrodę Nobla.

Zbudował specjalne urządzenie do pokazywania przeźroczy. Dawał do oglądania swoim pacjentom pewne przedmioty, np. łyżkę w taki sposób, aby była ona widziana tylko po prawej stronie pola widzenia. Badany kiedy oglądał łyżkę, odpowiadał: "to jest łyżka". Jednak kiedy przedmiot przedstawiano mu w lewym polu widzenia, reagował milczeniem i bezradnością. Nie potrafił nazwać łyżki! Dlaczego? Obraz z prawego pola widzenia jest analizowany przez lewą półkulę mózgu, dlatego pacjent bez trudu nazwał przedmiot. Jednak kiedy zobaczył ją lewą stroną, impuls powędrował do prawej półkuli, która nie potrafi nazwać ani wypowiedzieć nazwy przedmiotu, a ponieważ nie ma połączenia między półkulami, informacja nie mogła być przetransportowana do odpowiedniej, czyli lewej półkuli!

Dlaczego nie zauważono takiej przypadłości u pacjentów bez spoidła wcześniej?

Ponieważ w dniu powszednim, w prawdziwym życiu wystarczy mały skręt głowy by obraz dotarł do obu oczu, a tym samym obu półkul mózgowych!

Źródło grafiki: http://chestergoad.com/articles/brain/
Źródło informacji: "Wprowadzenie do psychologii" Gerda Mietzel'a


Schizofrenia? Pan chyba zwariował...


Jak cienka jest granica pomiędzy normalnością a chorobą psychiczną?


A może wszystko zależy od punktu widzenia... psychiatry? 


Pewien amerykański psycholog Rosenhan przeprowadził bardzo pouczający eksperyment, którego wyniki zaskoczyły wszystkich. Jak zapewne się  domyślasz, nie było to zdziwienie pozytywne. Mianowicie  wybrał 8 osób, w tym siebie samego jako potencjalnych schizofreników.  Po prostu ich zadaniem było zgłosić się do 12 szpitali psychiatrycznych w pięciu stanach w Ameryce, zarówno na wschodnim i zachodnim wybrzeżu, zachowywać się zgodnie z jego instrukcjami, a więc udając chorych psychicznie. Rosenhan był ciekawy, czy lekarze rozpoznają, że są to przecież jak najbardziej zdrowi ludzie, którzy tylko symulują chorobę. 

Jak udawali chorych?

Każdy z nich miał powiedzieć psychiatrze, że słyszy głosy „pusty”, „łomot” oraz „wydrążony”. Poza tym zachowywali się normalnie, czyli tak jak każdy zwykły obywatel USA. Wszyscy, oprócz jednego zostali przyjęci do szpitala z diagnozą: SCHIZOFRENIAPrzebywając w szpitalu zgodnie z instrukcjami Rosenhana, zachowywali się zwyczajnie, byli bardzo posłuszni (leki, które mieli zażywać, po kryjomu spuszczali w toalecie), bo zależało im na zwolnieniu do domu i zakończeniu eksperymentu, a nie wiedzieli kiedy to nastąpi. Wszyscy prowadzili dzienniki, notując wydarzenia z każdego dnia spędzonego w szpitalu. Na początku to ukrywali, szybko się jednak okazało, że nie jest to konieczne, ponieważ ich zapiski uznano jako kolejny objaw choroby! 

Jak to wszystko się skończyło?

Nasi potencjalni schizofrenicy przebywali w szpitalach od 7 do 52 dni, czyli średnio 19 dni. Co najważniejsze, żaden z nich nie został zdemaskowany, że przecież „on tylko udaje”!.  W dodatku po wyjściu ze szpitala do ich akt zostało wpisane: „schizofrenia w remisji”. Czy tak trudno było ich rozpoznać? Chyba jednak nie, ponieważ aż 35 innych, prawdziwych pacjentów ciągle wyrażało swoje podejrzenia: „ty nie jesteś chory, jesteś reporterem!”, czego nie był w stanie dostrzec żaden psychiatra.

Dlaczego? 

Ponieważ kontakty między pacjentem a personelem były ograniczane do zera, do krótkiej wizyty oraz podaniu leków. Praktycznie nigdy lekarz nie rozmawiał z chorym, a kiedy ten zadał mu pytanie, psychiatra zazwyczaj nie odpowiadał na temat lub starał mówić się do pacjenta jak do małego dziecka.  Jednak brak kontaktu z lekarzem z całą pewnością rekompensowała ogromna ilość leków. Nawet prawdziwi pacjenci często wyrzucali swoje leki do toalety, bo ich ilość ich przytłaczała. Kolejną ciekawostką jest to, że jedna z pielęgniarek bez skrępowania zdejmowała biustonosz przy chorych, bo uważała, że oni i tak nic przecież nie rozumieją…

Co z tego wynika?

Kiedy nasi badani zostali przyjęci do szpitala, pozbyli się tym samym swojej indywidualności. Po prostu wszystkim przypięto etykietę chory psychicznie, a więc niespełna rozumu, nielogiczny itd. Rosenhan nazwał ten proces jako „przyklejenie diagnostycznej etykiety”. Można się domyślić, że badania psychologa po publikacji wywołały „środowiskową burzę” i często krytykowano je, jako niedorzeczne. Dlatego też Rosenhan postanowił udowodnić, że jego eksperyment  był właściwy. A w jaki sposób? Poinformował zainteresowany szpital psychiatryczny, że zgłosi się do nich pewna liczba pseudopacjentów, a lekarze poinformują go potem ilu tych pacjentów było. Około 41 z wszystkich przyjętych pacjentów zostało uznanych za pseudopacjentów przez co najmniej jednego członka personelu. Problem jednak w tym, że tak naprawdę Rosenhan nie wysłał tam ani jednego pseudopajenta, o czym potem poinformował szpital! 

Podsumowując, opieka psychiatryczna zdecydowanie nie wygląda tak jak powinna. Ludzie chorzy psychicznie, czyli z natury wrażliwsi, bardziej podatni na zmianę otoczenia spędzają czas w miejscu, gdzie nie zawsze ktoś się nimi interesuje. Tak jakby otrzymali karę za pewną anormalność. Jedynym pocieszeniem może być to (chociaż nie powinniśmy się cieszyć z cudzego nieszczęścia), że tym razem nie chodziło o polski NFZ, chociaż może lepiej nie przeprowadzać podobnego eksperymentu w Polsce… Kto wie, co by wyszło.


Źródło grafiki: http://merliannews.com/artman2/uploads/1/David_Rosenhan.jpg

Źródło informacji: "40 prac badawczych, które zmieniły oblicze psychologii" Rogera R. Hock'a

Dlaczego koty zawsze spadają na cztery łapy?


To, że koty spadają na cztery łapy wiedzą wszyscy. Jednak dlaczego się tak dzieje? 

Kot podczas spadania przygotowuje się do zetknięcia z podłożem. Co ciekawe, sposób ustawiania się jego ciała jest za każdym razem taki sam. To specyficzne zjawisko nosi nazwę odruchów statokinetycznych, czyli poprawczych. Kotek spadając, koryguje swoją postawę.

W jaki sposób?

Za to wszystko odpowiedzialny jest ośrodkowy układ nerwowy, a dokładniej śródmózgowie i móżdżek, a nawet kora mózgowa.

Korekcja postawy to odpowiednie ustawienie głowy w przestrzeni oraz dostosowanie napięcia mięsni wszystkich kończyn i oczywiście ułożenie tułowia w stosunku do głowy. Zresztą jak widać na załączonym obrazku i jak się przyjrzymy spadającemu kotkowi, jest to proces dość skomplikowany. Musimy pamiętać także o tym, że spadanie czy jeśli ktoś woli lot naszego zwierzaka trwa przecież bardzo krótko. Jego ruchy są więc szybkie i skoordynowane.

Co się dzieje podczas spadania?

Odruchy statokinetyczne, czyli poprawcze to cały ciąg reakcji korekcyjnych, co doskonale ilustruje obrazek po prawej.


  • Najpierw kotek w odpowiedni sposób ustawia swoją głowę w przestrzeni.  Nazywamy to błędnikowymi odruchami poprawczymi działającymi na mięśnie szyi.
  • Następnie zwierzak ustawia swoje tułowie względem główki. Są to szyjne odruchy poprawcze działające na tułów. 
  • Potem poprawia swój tułów, co wpływa na ułożenie głowy.
  • Do jeszcze poprawka tułowia, która działa tylko i wyłącznie na ustawienie tułowia kotka.
  • Zwierzaczek poprawia i ocenia swoje ułożenie za pomocą wzroku.
  • Kot prostuje kończyny, rozszerza palce, jest gotowy na dotknięcie łapkami podłoża. Nazywamy to reakcją umieszczania.

W ten sposób nasz kot przetrwa najdziwniejsze upadki i sytuacje!



Źródło gifu: http://demotywatory.pl/4001921/Technika-spadania-u-kota
Źródło obrazka: http://jaikot.bloog.pl/kat,0,page,9,index.html?ticaid=6fc6c
Źródło informacji: własny skrypt uczelniany do fizjologii zwierząt i człowieka







środa, 26 grudnia 2012