Do szpitala w Baltimore zgłosiła się młoda kobieta. Nie
miała objawów żadnej choroby, przyjęto ją na oddział tylko i wyłącznie na jej
własną prośbę, a raczej liczne i natarczywe błagania. Pytana o powód swojego zdenerwowania,
czy wręcz stanu paniki, opowiadała dziwną historię o wiszącej nad nią
klątwą. Położna, która odbierała ją i
jej dwie siostry miała rzucić na nie urok. Przepowiedziała, że najmłodsza
dziewczynka nie dożyje 16 lat, średnia umrze przed ukończeniem 21 lat, a
najstarsza tuż przed osiągnięciem 23 roku życia. Zestresowana dziewczyna twierdziła,
że dwie przepowiednie już się spełniły. Jej siostry nie żyją, nie doczekały
granicznych dat określonych przez położną-czarownicę. Dziewczynę ze względu na zły stan psychiczny
pozostawiono na noc w szpitalu. Rano, kiedy pielęgniarka weszła do jej sali,
zdumiona stwierdziła, że pacjentka jest martwa. Czyżby umarła ze strachu?
Skąd się bierze strach?
Strach to naturalna emocja, wykształcona w procesie
ewolucji. Była niezwykle istotna, gdyż pozwalała przetrwać naszym przodkom
nawet we wrogim, niesprzyjającym środowisku. W czasach, kiedy ludzie jeszcze nie
porozumiewali się ze sobą za pomocą mowy, emocje były sygnałami, wskazówkami,
które przekazywaliśmy jeden do drugiego o stanie środowiska zewnętrznego. Co
ciekawe, kiedy się czegoś nagle przestraszymy, emocje, te wyrażane na twarzy i
za pomocą postawy całego ciała pojawiają się niemal automatycznie, zawsze jako
pierwsze. Dopiero potem stać nas na jakąkolwiek konkretną reakcję behawioralną,
taką jak ucieczka czy walka. Nasza ekspresja mimiczna informuje całą grupę,
daje sygnał: „Uważaj, dzieje się coś niedobrego!”. Z czasem nauczyliśmy się
doskonale rozróżniać różne emocje, a także rozpoznawać je u innych
przedstawicieli tego samego gatunku (podobno na początku nie posiadaliśmy takiej
umiejętności). Dzięki ekspresji emocjonalnej byliśmy w stanie stwierdzić, czy
nowo spotkana osoba ma w stosunku do nas przychylne zamiary. Te proste reakcje
pozwoliły nam przetrwać i wspiąć się na najwyższy poziom rozwoju
cywilizacyjnego. Do dzisiaj, nawet w Polsce boimy się węży lub np. pająków,
mimo że potencjalny krzyżak ogrodowy czy padalec nie może zagrozić naszemu
życiu. Oczywiście można też spotkać żmiję zygzakowatą, ale tylko w
specyficznych warunkach, nie w środku dużego miasta. Często nie radzimy sobie z
lękami, które stają się po prostu irracjonalne i w jawny sposób nas ograniczają.
Ponadto człowiek w pewien łatwy sposób może warunkować strach, czasami nawet
raz negatywnie skojarzony bodziec (okradli mnie w parku, za każdym razem kiedy
przez niego przechodzę, mocno ściskam swoją torebkę) wystarczy, by reakcja lęku
występowała za każdym razem.
Warunkowanie. Jak działa?
W szkole uczyłeś się o Pawłowie i jego psach. Znakomity
fizjolog przypadkiem odkrywa, że bodźce neutralne środowiska, takie jak
dzwonienie dzwoneczkiem czy włączanie światła, po uprzednim skojarzeniu z
sygnałem wyzwalającym strach, może stać się przyczyną warunkowej reakcji lęku.
Wcześniej wspomniany park źle nam się kojarzy, okradli nas, być może zrobią to
ponownie? Ten prosty mechanizm zna każdy z nas. Jednak co podczas warunkowania
dzieje się w naszym mózgu? Jakie struktury odpowiadają za warunkowanie strachu?
Neurobiologia warunkowania strachu.
Istnieje w mózgu taka złożona struktura, którą nazywamy
układem limbicznym. Jest on odpowiedzialny za nasze emocje, popędy, a także w
pewnym stopniu za pamięć. Naukowcy do dziś spierają się, które elementy naszego
mózgu powinny zaliczać do tego układu, niemniej jednak jego najważniejszymi
strukturami są: hipokamp z korą śródwęchową, ciało migdałowate i zakręt
obręczy.
Do hipokampa informacje docierają za pomocą kory
śródwęchowej. To właśnie tam odbywa się konsolidacja śladu pamięciowego i
nabywanie pamięci długotrwałej. Najważniejszą strukturą aktywną podczas
warunkowania strachu jest jednak ciało migdałowate. Informacje płynące z
naszych zmysłów, (w trawie chyba czai się wąż!) mogą do niego dotrzeć, za
pomocą drogi niskiej lub wysokiej. Droga niska, czyli podkorowa, przebiega z
wyłączeniem kory mózgowej, a więc naszej najwyższej świadomości. Sygnał jest
natychmiastowo przesyłany ze wzgórza do ciała migdałowatego, co powoduje naszą
jeszcze nie w pełni świadomą, ale silną reakcję lękową (przecież nie wiadomo,
co w tej trawie siedzi, być może to wąż). Droga wysoka jest związana z przepływem
informacji przez korę nową, podróż sygnału jest co prawda dłuższa, ale ciało
migdałowate otrzymuje szczegółowo rozpoznane obiekty albo zasłyszane dźwięki (np.
uff, to nie wąż tylko jakaś porzucona lina). Dowiedziono, że uszkodzenie ciała
migdałowatego ma znaczący wpływ na warunkowanie reakcji strachu, a także
ekspresję tej reakcji. Osoby z takim uszkodzeniem nie zawsze potrafią rozpoznać
strach malujący się na twarzach innych osób (w zależności od tego w jakim wieku
ciało zostało uszkodzone, im wcześniej tym trudniej). Jaki udział w tym
procesie ma hipokamp? Odpowiada za tak zwane kontekstualne skojarzenia strachu,
jego uszkodzenie uniemożliwia warunkowanie, w którym to sytuacja powoduje
reakcję.
Jak wygasić uwarunkowaną reakcję strachu?
Jeżeli chcemy się pozbyć wcześniej uwarunkowanej reakcji
strachu, czyli sprawić, aby bodziec, który wywołuje lęk stał się znowu dla nas
obojętny i neutralny, nasz mózg musi uruchomić nowy aktywny proces, ponieważ
wygaszanie nie jest bierne, nie powoduje zredukowania powstałej wcześniej
ścieżki skojarzenia.
Wracając do dziewczyny, która być może umarła ze strachu.
Jak sądzisz, czy to możliwe?
Źródło informacji: "Psychologia i życie" Zimbardo
"Sieci emocjonalne w mózgu." Ledoux J.E., Phelps E.A.
Źródło grafiki: nauka.gadzetomania.pl
> "Wracając do dziewczyny, która być może umarła ze strachu. Jak sądzisz, czy to możliwe?"
OdpowiedzUsuńWikipedia mówi, że m.in. przyczyną omdlenia odruchowego (wazowagalnego, np. na skutek intensywnego odczucia strachu) jest bradykardia, czyli zmniejszenia ilości skurczów serca. Bradykardia może z kolei prowadzić do asystolii, czyli braku czynności elektrycznej serca. Gdy trwa ona dłużej, niż 4 sekundy, może nieść niebezpieczeństwo dla życia.
Może rodzeństwo tej zmarłej kobiety oraz ona sama, mieli rodzinną nadmierną aktywność nerwu błędnego (wagotonia), która mogłaby mieć związek z omdleniami. Gdyby to wszystko połączyć z tą niby klątwą i ich ogromnym lękiem przed nią, gdy zbliżał się termin zero, mogłoby to skutkować nagłym intensywnym lękiem, bradykardią, a następnie asystolią i w rezultacie śmiercią :)
Ciekawy punkt widzenia!
UsuńBardzo ciekawy blog, będę tu zaglądać regularnie :)
OdpowiedzUsuń