niedziela, 14 kwietnia 2013

Śmierć z bezradności?


Wracając do tajemniczej śmierci dziewczyny z ostatniego posta, warto wspomnieć, że nie jest to przypadek odosobniony. Bezradni lekarze, którzy czasami nie potrafili określić przyczyny zgonu, często stwierdzali, że niektóre osoby umierają… ze strachu. Czy to możliwe?


Choroba braku nadziei.

Podczas wojny wiele osób trafiało do niewoli, co było ogromnym obciążeniem zarówno tym fizycznym jak i psychicznym. Wszyscy doskonale znamy „Inny świat” G. Herlinga – Grudzińskiego. Pomijając samą wysoką wartość literacką lektury, autor w obrazowy sposób pokazuje nam nieludzki świat łagru, obozu, gdzie gnębieni ludzie tracą swoje ludzkie przymioty, są traktowani jak rzeczy, wydajne roboty gotowe do pracy. Poniżani, głodni, wycieńczeni są częściami „Innego świata”, którzy tworzą oni sami, więźniowie. Grudziński opisując rozmaite postawy ludzi wobec zaistniałej sytuacji pokazuje nam, jak różne są  ich reakcje na tak trudne środowisko. Niektórzy żyją nadzieją prawdziwej wolności, inni nawet nie śmią o niej marzyć, są i tacy, którzy szukają władzy, przyjemności, w opozycji do tych pogrążonych w głębokiej depresji. „Inny świat”, ponieważ nie rządzi się naszymi zdroworozsądkowymi zasadami, ale popędami, karmiony nikłą nadzieją i marną porcją chleba w celu zwykłej egzystencji i przetrwania.

Naukowcy u wielu jeńców wojennych stwierdzili tzw. chorobę rezygnacji. Potocznie nazywani Muzułmanami, bez nadziei na wolność, z uległością wobec otoczenia, wyczerpani fizycznie, często szybko umierający, zdawało by się właśnie z powodów czysto emocjonalnych. Co ciekawe, niektórzy z nich nawet po wyzwoleniu i odzyskaniu wolności wykazywali nie tylko brak jakiejkolwiek radości, ale skrajne otępienie, bezruch paraliż, czyli cechy typowe dla zaawansowanej depresji.

Według badaczy, ludzie którzy na sytuacje trudne reagują szeroko rozumianym poczuciem bezradności, częściej chorują, są mniej odporni.

Curl Richter przeprowadził dość brutalne wobec zwierząt doświadczenie, które jednak doskonale ilustruje pewne mechanizmy poczucia bezradności.

Zanurzał dzikie i oswojone szczury w naczyniu z wodą. W normalnych warunkach mogą w niej spędzić od 60 do 80 godzin zanim utoną. Niektórym z nich obciął wąsy, tym samym pozbawił je odpowiedniego kontaktu ze środowiskiem. Aż 3 z 12 szczurków zginęły już w 2 minucie pływania w naczyniu z wodą. Dzikie zwierzęta bez wąsów wytrzymały maksymalnie do 15 minut. Śmierć każdego ze szczurka poprzedzało zwolnienie pracy serca i obniżenie temperatury ciała, co sugeruje, że bezpośrednią przyczyną ich zgonu była nadmierna stymulacja układu parasympatycznego.

Następnie szczurom dzikim, które nie były przystosowane do warunków laboratoryjnych i zazwyczaj ginęły szybciej, przeprowadzono tzw. trening nadziei. Kilkukrotnie zanurzano je w wodzie, uczyły się, że obecność w naczyniu nie stanowi zagrożenia dla ich życia. Okazało się, że po takim treningu zwierzęta mogły pływać tak samo długo jak wyuczone szczurki domowe, po prostu miały nadzieję, „wiedziały”, że zostaną uratowane.

Człowiek czuje się bezpiecznie, kiedy ma poczucie kontroli nad swoim środowiskiem, natomiast w momencie pojawienia się jakiegoś czynnika, którego nie możemy usunąć, stajemy się bezradni. Naukowcy już dawno odkryli, że umiejętność sprawowania odpowiedniej kontroli pomaga nam rozwiązywać problemy, a także walczyć ze stresem czy nawet sytuacją beznadziejną.

Przeprowadzono eksperyment ze szczurkami, które otrzymywały wstrząs elektryczny po rozpoczęciu jedzenia. Jedna grupa zwierząt została umieszczona w tak skonstruowanej klatce, że w każdej chwili mogła zeskoczyć z naelektryzowanej kratki (miała kontrolę), natomiast druga była rażona prądem zawsze po 10 sekundach od momentu rozpoczęcia jedzenie bez możliwości ucieczki. Oczywiście okazało się, że szczurki z grupy, które posiadały kontrolę, jadły częściej, nie wytworzył się u nich mechanizm poczucia bezradności w przeciwieństwie do zwierząt z drugiej grupy. Podobny eksperyment przeprowadzono na psach. Jego skutki utrzymywały się średnio aż 48 godzin, ale konsekwencje wielokrotne, nieuniknionego wstrząsu można było zaobserwować nawet po tygodniu! To w dużym stopniu odzwierciedla zachowania depresyjne jeńców wojennych, którzy odzyskali wolność. Po wielu trudnych chwilach, całkowicie pozbawieni kontroli nad środowiskiem mieli trudność na nowo przystosować się do normalnego środowiska, uwierzyć w bezpieczeństwo i przejąć stery nad swoim życiem.

Warto dodać, że przesądy, rozmaite skomplikowane obrzędy ludzi pierwotnych, czy też bardziej prymitywnych plemion współczesnych mają także czyste znaczenie psychologiczne. Grupa otoczona przez niebezpieczne zwierzęta, zdana na łaskę losu i niezrozumiałych sił natury wynalazła w końcu rzekomy sposób ich kontroli, który niejako poprawiał jej samopoczucie, dodawał pewności siebie. Był to prosty sposób radzenia sobie z trudną sytuacją.

Źródło informacji: "Psychologia i życie" Zimbardo
Źródło grafiki: www.wikipedia.pl

4 komentarze:

  1. Tylko drobne sprostowanie - "wydajne roboty gotowe do pracy" - co jak co, ale nie można określić więźnia obozu jako wydajnego. Ciekawostka jest taka, że już w latach '40 radzieckie łagry paradoksalnie generowały większe koszty niż przychody o czym oczywiście nikt się nie ośmielił mówić aż do śmierci Stalina.

    Eksperyment Richtera mnie zaciekawił. Może następnym razem coś o doświadczeniu Milgrama?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym blogu zawsze są tylko najciekawsze informacje! Nie ma porównania z innymi.

      Usuń
  2. O Miligramie na pewno będzie, ale dopiero kiedy będę miała więcej czasu:). Chcę przygotować wszystkie eksperymenty i badania dotyczące kwestii zła razem.

    OdpowiedzUsuń
  3. A co do wydajności to faktycznie masz rację. Chociaż jest też faktem, że ludzie ze strachu potrafią robić niesamowite i niewyobrażalne rzeczy. Wszystko, byle przetrwać.

    OdpowiedzUsuń