Wracając do tajemniczej śmierci dziewczyny z ostatniego posta,
warto wspomnieć, że nie jest to przypadek odosobniony. Bezradni lekarze, którzy
czasami nie potrafili określić przyczyny zgonu, często stwierdzali, że niektóre
osoby umierają… ze strachu. Czy to możliwe?
Choroba braku nadziei.
Podczas wojny wiele osób trafiało do niewoli, co było
ogromnym obciążeniem zarówno tym fizycznym jak i psychicznym. Wszyscy doskonale
znamy „Inny świat” G. Herlinga – Grudzińskiego. Pomijając samą wysoką wartość
literacką lektury, autor w obrazowy sposób pokazuje nam nieludzki świat łagru,
obozu, gdzie gnębieni ludzie tracą swoje ludzkie przymioty, są traktowani jak
rzeczy, wydajne roboty gotowe do pracy. Poniżani, głodni, wycieńczeni są
częściami „Innego świata”, którzy tworzą oni sami, więźniowie. Grudziński
opisując rozmaite postawy ludzi wobec zaistniałej sytuacji pokazuje nam, jak
różne są ich reakcje na tak trudne
środowisko. Niektórzy żyją nadzieją prawdziwej wolności, inni nawet nie śmią o
niej marzyć, są i tacy, którzy szukają władzy, przyjemności, w opozycji do tych
pogrążonych w głębokiej depresji. „Inny świat”, ponieważ nie rządzi się naszymi
zdroworozsądkowymi zasadami, ale popędami, karmiony nikłą nadzieją i marną
porcją chleba w celu zwykłej egzystencji i przetrwania.
Naukowcy u wielu jeńców wojennych stwierdzili tzw. chorobę
rezygnacji. Potocznie nazywani Muzułmanami, bez nadziei na wolność, z uległością
wobec otoczenia, wyczerpani fizycznie, często szybko umierający, zdawało by się
właśnie z powodów czysto emocjonalnych. Co ciekawe, niektórzy z nich nawet po wyzwoleniu
i odzyskaniu wolności wykazywali nie tylko brak jakiejkolwiek radości, ale
skrajne otępienie, bezruch paraliż, czyli cechy typowe dla zaawansowanej
depresji.
Według badaczy, ludzie którzy na sytuacje trudne reagują
szeroko rozumianym poczuciem bezradności, częściej chorują, są mniej odporni.
Curl Richter przeprowadził dość brutalne wobec zwierząt
doświadczenie, które jednak doskonale ilustruje pewne mechanizmy poczucia
bezradności.
Zanurzał dzikie i oswojone szczury w naczyniu z wodą. W
normalnych warunkach mogą w niej spędzić od 60 do 80 godzin zanim utoną.
Niektórym z nich obciął wąsy, tym samym pozbawił je odpowiedniego kontaktu ze
środowiskiem. Aż 3 z 12 szczurków zginęły już w 2 minucie pływania w naczyniu z
wodą. Dzikie zwierzęta bez wąsów wytrzymały maksymalnie do 15 minut. Śmierć
każdego ze szczurka poprzedzało zwolnienie pracy serca i obniżenie temperatury
ciała, co sugeruje, że bezpośrednią przyczyną ich zgonu była nadmierna
stymulacja układu parasympatycznego.
Następnie szczurom dzikim, które nie były przystosowane do
warunków laboratoryjnych i zazwyczaj ginęły szybciej, przeprowadzono tzw.
trening nadziei. Kilkukrotnie zanurzano je w wodzie, uczyły się, że obecność w
naczyniu nie stanowi zagrożenia dla ich życia. Okazało się, że po takim
treningu zwierzęta mogły pływać tak samo długo jak wyuczone szczurki domowe, po
prostu miały nadzieję, „wiedziały”, że zostaną uratowane.
Człowiek czuje się bezpiecznie, kiedy ma poczucie kontroli
nad swoim środowiskiem, natomiast w momencie pojawienia się jakiegoś czynnika,
którego nie możemy usunąć, stajemy się bezradni. Naukowcy już dawno odkryli, że
umiejętność sprawowania odpowiedniej kontroli pomaga nam rozwiązywać problemy,
a także walczyć ze stresem czy nawet sytuacją beznadziejną.
Przeprowadzono eksperyment ze szczurkami, które otrzymywały
wstrząs elektryczny po rozpoczęciu jedzenia. Jedna grupa zwierząt została
umieszczona w tak skonstruowanej klatce, że w każdej chwili mogła zeskoczyć z
naelektryzowanej kratki (miała kontrolę), natomiast druga była rażona prądem
zawsze po 10 sekundach od momentu rozpoczęcia jedzenie bez możliwości ucieczki.
Oczywiście okazało się, że szczurki z grupy, które posiadały kontrolę, jadły
częściej, nie wytworzył się u nich mechanizm poczucia bezradności w przeciwieństwie
do zwierząt z drugiej grupy. Podobny eksperyment przeprowadzono na psach. Jego
skutki utrzymywały się średnio aż 48 godzin, ale konsekwencje wielokrotne, nieuniknionego
wstrząsu można było zaobserwować nawet po tygodniu! To w dużym stopniu
odzwierciedla zachowania depresyjne jeńców wojennych, którzy odzyskali wolność.
Po wielu trudnych chwilach, całkowicie pozbawieni kontroli nad środowiskiem
mieli trudność na nowo przystosować się do normalnego środowiska, uwierzyć w
bezpieczeństwo i przejąć stery nad swoim życiem.
Warto dodać, że przesądy, rozmaite skomplikowane obrzędy
ludzi pierwotnych, czy też bardziej prymitywnych plemion współczesnych mają także
czyste znaczenie psychologiczne. Grupa otoczona przez niebezpieczne zwierzęta,
zdana na łaskę losu i niezrozumiałych sił natury wynalazła w końcu rzekomy
sposób ich kontroli, który niejako poprawiał jej samopoczucie, dodawał pewności
siebie. Był to prosty sposób radzenia sobie z trudną sytuacją.
Źródło informacji: "Psychologia i życie" Zimbardo
Źródło grafiki: www.wikipedia.pl
Tylko drobne sprostowanie - "wydajne roboty gotowe do pracy" - co jak co, ale nie można określić więźnia obozu jako wydajnego. Ciekawostka jest taka, że już w latach '40 radzieckie łagry paradoksalnie generowały większe koszty niż przychody o czym oczywiście nikt się nie ośmielił mówić aż do śmierci Stalina.
OdpowiedzUsuńEksperyment Richtera mnie zaciekawił. Może następnym razem coś o doświadczeniu Milgrama?
Na tym blogu zawsze są tylko najciekawsze informacje! Nie ma porównania z innymi.
UsuńO Miligramie na pewno będzie, ale dopiero kiedy będę miała więcej czasu:). Chcę przygotować wszystkie eksperymenty i badania dotyczące kwestii zła razem.
OdpowiedzUsuńA co do wydajności to faktycznie masz rację. Chociaż jest też faktem, że ludzie ze strachu potrafią robić niesamowite i niewyobrażalne rzeczy. Wszystko, byle przetrwać.
OdpowiedzUsuń