piątek, 4 stycznia 2013

Od "demona" po chorobę

Choroby psychiczne istniały zawsze. Jednak powszechnie wiadomo, że w stosunku do tego "zawsze", psychiatria to bardzo młoda dziedzina medycyny. Przecież jeszcze w XX wieku stosowano tak straszne metody leczenia jak np. wstrząsy insulinowe.

Jak dawno, dawno temu leczono choroby psychiczne?

A działo się to w epoce kamiennej...

Przede wszystkim musimy pamiętać, że dziwne zachowanie ludzi niegdyś w historii nie było znane jako "zaburzenie psychiczne". Sądzono, że są to osoby opętane przez złe duchy i demony. Nasi przodkowie, którzy myśleli w ten właśnie sposób, podeszli do problemu bardzo "praktycznie". Skoro demony zaatakowały ciało, to jak najszybciej w jakiś sposób muszą je opuścić, dlatego chorym wiercono w czaszce dziurę, przez którą owe demony miały się ulotnić. O tych okropnych zabiegach świadczą liczne badania archeologiczne, jednak co się działo z taką osobą? Pewna część na pewno umierała wskutek uszkodzeń delikatnej struktury mózgu, jednak niektórzy po tym "zabiegu" mogli żyć jeszcze wiele lat, o czym świadczy fakt odnalezionych czaszek ze zrośniętymi dziurami.

Podobne ślady odnajdowano także na terenie Egiptu, Grecji, czy Chin. Wierzono, że złe duchy opuszczą ciało w momencie jego skażenia, tak więc chorym często podawano truciznę a do tego krew jaszczurek, odchody muchy i krokodyla.

I nastały wieki średnie, wieki ciemne...

Jednak nadal uważano, że wszelkie behawioralne odstępstwa od norm to skutek złych duchów. Od XV wieku leczeniem zajęli się księża, którzy w tym celu używali modlitw i wody święconej. Często, "jeżeli duchy były odporne" metody były bardziej brutalne. Podobno Marcin Luter kazał udusić upośledzonego chłopca, który stał się niewolnikiem demonów! Według niego stał się "kupą mięsa bez duszy". Chore psychicznie kobiety często były uznawane jako czarownice, które często przyznawały się do "bycia czarownicą", ponieważ stosowano wobec nich najokrutniejsze tortury.

I wiek XVI nareszcie, straszny...

Pogląd o opętaniu w końcu zaczął tracić na znaczeniu i powstaje pierwszy na świecie szpital psychiatryczny, w którym nie leczono chorych. Do domu o nazwie St. Mary of Bethlehem Hospital w Londynie trafiali ludzie zaburzeni, którzy nie znajdowali tam spokojnej przystani, ale bardzo często byli nieludzko torturowani, umierali śmiercią głodową. Poza tym często upuszczano im "ich złą krew". Ponadto pracownicy często wystawiali swoich podopiecznych na pośmiewisko, bo był to dla nich łatwy zarobek.

Rewolucja francuska, rewolucja psychiatrii...

W 1793 roku dyrektorem zakładu psychiatrycznego został Philipp Pinela, który okazał się być bardzo dobry dla swoich pacjentów. Jako pierwszy uwolnił ich z łańcuchów, pozwolił swobodnie spacerować po pokojach, był miły i sympatyczny. Szkoda tylko, że tak niewielu w tamtych czasach próbowało go naśladować.

Wiek XX, wiek nowoczesny...

Emil Kraepelin jako pierwszy historii napisał, że dziwne zachowanie niektórych ludzi jest związane ze zmianami w mózgu! Jednak byli i tacy, którzy nie zgadzali się z tą szokującą teorią. Według Mesmera choroby były powodowane zaburzeniami organizmu, a jedyna skuteczną metodą leczenia był dotyk. Potem mówiło się o hipnozie, a wszystkie te dziwne informacje zainspirowały Zygmunta Freuda do stworzenia jego teorii świadomości i nieświadomości oraz powstania psychoanalizy.

I nastąpiła era "szoku"...

W latach dwudziestych po raz pierwszy wprowadzono metodę leczenia zwaną szokiem insulinowym. Pacjentowi podawano dużą dawkę insuliny, aż do stanu śpiączki, a następnie wybudzano go cukrem. Było to bardzo bolesne dla chorego, nie wspominając o niebezpieczeństwie. W 1937 roku metodę insulinową wprowadzono we wszystkich niemieckich szpitalach, jednak ze względu na wysokie koszta szybko z niej zrezygnowały. Przyszła wojna, a wraz z nią oszczędności.

A potem wstrząsu...

W 1938 roku po raz pierwszy do lecznictwa zastosowano metodę elektrowstrząsów. Największy paradoks polega na tym, że teoretycznie pomaga, jednak nie wiadomo dlaczego, jak działa i co powoduje. Być może dlatego, że następuje gwałtowne uwolnienie neuroprzekaźników, ale to nadal stanowi tylko "być może". W ten sposób najczęściej leczono schizofrenię lekoodporną oraz ciężką depresję. W ciągu tego zabiegu umierało niewielu pacjentów, jednak bardzo często zdarzały się powikłania typu: zawał mięśnia sercowego czy padaczka.

Aż do współczesności:

Obecnie nastała epoka leków. Jest ich wiele, zazwyczaj pomagają, ale niestety mają wiele skutków ubocznych, takich jak senność czy skrajne otępienie. Wobec pacjentów nie stosuje się tortur, jednak warunki w szpitalach psychiatrycznych są dalekie ideału. Być może dopiero w przyszłości przywróci się pełną godność ludzi chorych psychicznie. Bo to tylko choroba, a oni są przecież ludźmi, o czym się często zapomina.

Źródło informacji: "Wprowadzenie do psychologii" Gerda Mietzel'a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz