niedziela, 18 sierpnia 2013

Geniusz i obsesja – psychika a Nagroda Nobla

Każdy z nas jest w różnym stopniu ambitny, ma inną motywacje i cele. Nie wszyscy chcą być naukowcami,
pisarzami, czy kucharzami, dzięki temu świat  i nasze zajęcia są tak różnorodne. Jednak tych różnorodnych ludzi z wielu kręgów zawodowych łączy zazwyczaj jedno: w każdej dziedzinie, nie ważne czy jest to grono architektów, naukowców czy dentystów istnieją mistrzowie, perfekcjoniści w swoim zawodzie, którzy stanowią wzór dla innych. Każdy może zostać naukowcem, ale czy każdy może zostać tym najlepszym, najwybitniejszym badaczem na świecie? Jakie cechy są potrzebne, by osiągnąć tak wielki sukces? Czy sam geniusz jest predyktorem sukcesu, czy może to zasługa obsesji? Kto może dostać Nagrodę Nobla? Czy istnieje uniwersalny przepis na sukces?

Pierwszą Nagrodę Nobla otrzymał w 1901 roku Wilhelm Conrad Röntgen. Wówczas nie była tak prestiżowa jak obecnie. Pożądano ją ze względu na dużą gratyfikację finansową, gotówka często gwarantowała możliwość podjęcia dalszych prac naukowych, zwłaszcza dotyczy to laureatów pochodzących z krajów, gdzie naukę finansowano tylko w niewielkim stopniu. Nobel jeszcze za czasów Maria Curie był znany głównie w kręgach naukowych. Obecnie o laureatach tej prestiżowej nagrody mówi się raczej bardzo powszechnie, dokonania warunkujące Nobla muszą być naprawdę duże, chociaż w historii zdarzyło się, że nagrodę dostawały nieodpowiednie osoby, a ich osiągnięcia były mizerne i pozorne, np. Moniz, neurochirurg, który wymyślił lobotomię i przy okazji uśmiercił tysiące ludzi. Mimo wszystko, Nobel, to skryte marzenie nie jednego naukowca. Laureatów się szanuje i podziwia, ale niewiele osób zastanawia się, jak trudna i pełna wyrzeczeń jest droga wiodąca do naukowej sławy. Wystarczy prześledzić życie (nie tylko to naukowe, ale także aspekty psychologiczne) dwukrotnej noblistki, Maria Curie.

Psychologiczny przepis na Nobla

Spadek dobrych genów

Niewątpliwie podstawa to odpowiednio wysoki iloraz inteligencji. Sama Maria miała dwie córki, słynną Irenę (również laureatkę Nagrody Nobla) oraz Ewę. Obie uczyły się w ten sam sposób, uczęszczały do szkół, a przez pewien okres czasu nauczało je grono wybitnych naukowców, przyjaciół Marii. Irena była zachwycona, szybko się uczyła nowych wzorów, liczyła skomplikowane zadania, natomiast Ewa kompletnie nie rozumiała liczb, była dużo słabsza niż Irena, w związku z czym niestety zdolniejsza córka była faworyzowana. Jeśli chodzi o rodzeństwo Marii, to wszyscy byli jednakowo inteligentni. Jej siostra również ukończyła Sorbonę, brat został lekarzem, a jeszcze za czasów szkolnych wszyscy kończyli kolejne lata edukacji z jednakowo wysokimi ocenami, zawsze jako pierwsi w klasie.  Zostali obdarzeni niezwykłą inteligencją.

Odpowiednie środowisko

Odpowiednia motywacja do osiągnięcia danego celu jest często konsekwencją rodzinnych wartości. Rodzice Marii zdecydowanie postawili na naukę, odpowiednie wykształcenie. Noblistka i jej rodzeństwo uczęszczali do naprawdę dobrych szkół, jednak ze względu na ówczesne obyczaje, kobiety miały mniejsze szanse i prawo do otrzymania należytego wykształcenia. Wszystkie rodzinne oszczędności były przeznaczone na studia medyczne brata Marii, jako mężczyzna miał w życiu zdecydowanie łatwiej.

Upór  i wytrwałość

Wszystkie osiągnięcia Marii są efektem jej pracy i wytrwałości. Pisząc słowo praca mam na myśli nie tylko tę naukową, umysłową, ale także fizyczną, ponieważ Maria jeszcze jako nastolatka po skończeniu szkoły nie miała żadnego wsparcia finansowego ze strony swoich rodziców. Jej marzeniem były studia na Sorbonie, ale to wszystko wymagało odpowiednich funduszy, których ona nie miała. Jako dwudziestolatka zdecydowała, że sama postara się spełnić swoje marzenia. Znalazła pracę w pewnym bogatym towarzystwie, jednak zarobionych pieniędzy nie odkładała na studia. Większość pensji przesyłała swojej siostrze, która dzięki wsparciu finansowemu Marii mogła rozpocząć studia medyczne na Sorbonie. Umówiły się, że kiedy Bronia skończy edukację i zacznie zarabiać, do Paryża przyjedzie Maria, i wówczas siostra odda jej wszystkie pożyczone pieniądze. Mniej więcej tak się stało. Obie siostry dobrze wiedziały czego chcą.

Motywacja do pracy

Skąd tak silna motywacja do nauki, a potem pracy w laboratorium? Miłość do książek to z pewnością duża zasługa rodziców, w ich domu to właśnie nauka była najważniejszą wartością. Oprócz tego ogromny wpływ na motywację Marii miały inne czynniki psychologiczne. Kiedy była mała dziewczynką jej mama zachorowała na gruźlicę, już wtedy zdawano sobie sprawę, że jest to choroba zakaźna. Matka bardzo kochała swoje dzieci, dlatego dbała o ich zdrowie, bała się, że jeśli będzie spędzać z nimi zbyt wiele czasu, to dzieci również zachorują i umrą. Zmuszała się do unikania Marii i jej rodzeństwa, szczególnie stroniła przed wylewnym i emocjonalnym kontaktem fizycznym. Mała Maria rzadko widywała mamę, która często bywała w specjalnych sanatoriach w całej Europie. Gdy bywała w domu, stroniła od jakiegokolwiek kontaktu z dziećmi. Tak więc, Maria jako mała dziewczynka doświadczyła tego, co dla dziecka najgorsze, deprywacji uczuć rodzicielskich. Czuła się samotna, opuszczona, często nie kochana. Stopniowe sukcesy w nauce rekompensowały jej smutek, podnosiły na duchu, często spędzała czas w towarzystwie książek, które zastępowały jej mamę i całkowicie pochłaniały jej myśli, tak skoncentrowane wokół własnej samotności.

Odrobina szczęścia

Zawsze przyda się odrobina szczęścia. Mimo, że Maria sama uparcie wyznaczała swój los i koleje życia, to nie wszyscy naukowcy mieli tyle szczęścia. Za czasów Ireny Curie w środowisku naukowym niezwykle znana była inna osoba, również kobieta, Lise Meitner. Ta niezwykle zdolna osoba miała pecha, była Żydówką. Jeszcze przed II wojną światową Żydzi nie mogli publikować swoich raportów naukowych i podpisywać ich własnym nazwiskiem. To właśnie Meitner jako pierwszej  udało się rozwiązać zagadkę rozczepienia atomu, ale w 1944 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii za to odkrycie dostał wyłącznie Otto Hahn. Nikt nie wspomniał o Lise. Dopiero w 1992 roku upamiętniono jej odkrycia, niemieccy fizycy połączyli izotopy żelaza i bizmutu, otrzymali najcięższy wówczas sztuczny pierwiastek i na jej cześć nazwali go „meitnerium”.

Wiara we własne siły, siła psychiczna

Maria nigdy nie wątpiła w swoje umiejętności, po pierwsze nie miała takich powodów, zawsze była najlepsza, dostawała najwyższe oceny, co utwierdzało ją w przekonaniu, że w odpowiednich warunkach może naprawdę wiele odkryć. Nauka była całym jej życiem, decydując się na studia na Sorbonie tylko przez chwilę miała wątpliwości, czy jej wiedza i przygotowanie wystarczą. Pierwsze egzaminy rozwiały jej wątpliwości. Warto także wspomnieć, że badania laboratoryjne przeprowadzane później, były w dużej mierze oparte na wierze w odkrycie. Eksperymenty były żmudne, ciągnęły się latami, mimo wszystko Noblista wierzyła w swoje działania, nie miała wątpliwości co do ich słuszności. Pracowała z mężem Piotrem, oboje byli znani w środowisku naukowym, ale Maria, gdy wymieniano wszystkie ich osiągnięcia zazwyczaj była pomijana. To właśnie ona prowadziła męża przez większość eksperymentów, ale w czasopismach i naukowych raportach widniała tylko jako asystentka. Nie była to wina Piotra, w którym Maria miała oparcie, i który nieustannie powtarzał, że to zasługi jego żony, ale niedojrzałego społecznie środowiska naukowego, które drwiło z kobiety naukowca, jako niegodnego odkrywcy. Ponadto, oprócz jawnej dyskryminacji związanej z płcią, toczyły się ostre batalie na tle naukowym. Ktoś coś odkrył, drugi to kwestionował, trzeba było udowodnić, że ma się rację, być zdolnym do wysuwania logicznych argumentów. Dodatkowo wszystkie działania były prowadzone pod presją czasu. Naukowcy ścigali się, kto pierwszy coś odkryje. To była era naprawdę sporych osiągnięć, badacze prześcigali się, publikowali i walczyli o Nobla. Taka nagroda pieniężna umożliwiała prowadzenie dalszych badań. Francja niechętnie finansowała swoich naukowców, więc Ci nieustannie walczyli o odpowiednie fundusze, warunki pracy i o najważniejsze, czyli dostęp do laboratorium.

Nie idealizuj, naukowiec też człowiek

Naukowcy to wielcy ludzie, których powinniśmy szanować, bo to oni stworzyli naszą dzisiejszą rzeczywistość: komputery, komórki  itd. Zostało nam wpojone, że to ludzie niezwykli, tak z całą pewnością jest, ale zbytnio ich idealizujemy. Przyczynili się do popraw jakości życia, ale to tylko ludzie, jak każdy popełniają błędy. Maria w skutek deprywacji obecności mamy, już jako mała dziewczynka cierpiała na depresję. Choroba towarzyszyła jej w każdym trudnym momencie życia, czasami motywowała do pracy, czasami powodowała całkowitą bezsilność i wiodła Marię do ciemnego, zamkniętego pokoju. Pojawiła się po nagłej śmierci jej męża (Piotr Curie był osłabiony i schorowany w wyniku obcowania z substancjami radioaktywnymi, chodził o kulach, ostatecznie wpadł pod zaprzęg konny), po stracie dziecka (Maria poroniła) i po nieudanym romansie ( z Paulem Langevinem). Depresja powodowała, że Maria unikała jakichkolwiek kontaktów społecznych, także tych z własnymi dziećmi. Ewa i Irena czuły się tak samo samotne i porzucone, jak Maria w dzieciństwie w obliczu choroby swojej matki. Bezwiednie powtarzała utarty i znany jej schemat postępowania wobec dzieci, nie okazywała im uczuć. Nauka stanowiła najważniejszy punkt jej życia. Wolała romans z Paulem, niż poprawę jakości relacji z dziećmi. Sama powiedziała, że jej córki nie zapełnią pustki w jej sercu, która powstała po śmierci Piotra Curie.

Wyparcie, bezgraniczna wiara w naukę

Naukowcy są inteligentni, ale bywają też naiwni. Gdyby Maria na wskutek depresji trafiła na kozetkę do Freuda, ten stwierdziłby, całkiem zresztą słusznie, głębokie wyparcie (oraz pracoholizm). Maria chorowała i kochała, dzieci, męża, ale przede wszystkim kochała rad. Sole radu trzymała koło swojej poduszki, to one były osią jej naukowej kariery, furtką do świata wielkiej nauki. Ta „magiczna substancja”  fascynowała ją i jej męża tak bardzo, że oboje nie zauważyli, że to właśnie on jest przyczyną wielu ich chorób. Piotr bardziej niż jego żona zdawał sobie sprawę z zagrożeń, jego kolega po fachu uległ oparzeniom. Jednak Maria, która ciągle podupadała na zdrowiu, odwiedzała wielu lekarzy, podejrzewała wiele chorób, nawet gruźlicę, dopiero umierająca, prawie ślepa i głucha, po raz pierwszy w liście do siostry wyraziła swoją wątpliwość: „być może to wszystko przez rad”? Musiała zauważyć, że jej stan się pogarszał właśnie w laboratorium, ale wyparła te myśli. Nie chciała, by zdradziło ją to, co kochała najbardziej.

Nagroda Nobla to nagroda za wytrwałość, za szaloną mieszankę geniuszu i obsesji. Jest prestiżowa, ale warto pamiętać, że jak wszystko, ma swoją cenę, a psychika, jak wszędzie, nawet tutaj pełni kluczową rolę.  
Źródło informacji: "Geniusz i obsesja. Wewnętrzny świat Marii Curie." Barbara Goldsmith
Źródło grafiki: www.se.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz