czwartek, 27 grudnia 2012

Schizofrenia? Pan chyba zwariował...


Jak cienka jest granica pomiędzy normalnością a chorobą psychiczną?


A może wszystko zależy od punktu widzenia... psychiatry? 


Pewien amerykański psycholog Rosenhan przeprowadził bardzo pouczający eksperyment, którego wyniki zaskoczyły wszystkich. Jak zapewne się  domyślasz, nie było to zdziwienie pozytywne. Mianowicie  wybrał 8 osób, w tym siebie samego jako potencjalnych schizofreników.  Po prostu ich zadaniem było zgłosić się do 12 szpitali psychiatrycznych w pięciu stanach w Ameryce, zarówno na wschodnim i zachodnim wybrzeżu, zachowywać się zgodnie z jego instrukcjami, a więc udając chorych psychicznie. Rosenhan był ciekawy, czy lekarze rozpoznają, że są to przecież jak najbardziej zdrowi ludzie, którzy tylko symulują chorobę. 

Jak udawali chorych?

Każdy z nich miał powiedzieć psychiatrze, że słyszy głosy „pusty”, „łomot” oraz „wydrążony”. Poza tym zachowywali się normalnie, czyli tak jak każdy zwykły obywatel USA. Wszyscy, oprócz jednego zostali przyjęci do szpitala z diagnozą: SCHIZOFRENIAPrzebywając w szpitalu zgodnie z instrukcjami Rosenhana, zachowywali się zwyczajnie, byli bardzo posłuszni (leki, które mieli zażywać, po kryjomu spuszczali w toalecie), bo zależało im na zwolnieniu do domu i zakończeniu eksperymentu, a nie wiedzieli kiedy to nastąpi. Wszyscy prowadzili dzienniki, notując wydarzenia z każdego dnia spędzonego w szpitalu. Na początku to ukrywali, szybko się jednak okazało, że nie jest to konieczne, ponieważ ich zapiski uznano jako kolejny objaw choroby! 

Jak to wszystko się skończyło?

Nasi potencjalni schizofrenicy przebywali w szpitalach od 7 do 52 dni, czyli średnio 19 dni. Co najważniejsze, żaden z nich nie został zdemaskowany, że przecież „on tylko udaje”!.  W dodatku po wyjściu ze szpitala do ich akt zostało wpisane: „schizofrenia w remisji”. Czy tak trudno było ich rozpoznać? Chyba jednak nie, ponieważ aż 35 innych, prawdziwych pacjentów ciągle wyrażało swoje podejrzenia: „ty nie jesteś chory, jesteś reporterem!”, czego nie był w stanie dostrzec żaden psychiatra.

Dlaczego? 

Ponieważ kontakty między pacjentem a personelem były ograniczane do zera, do krótkiej wizyty oraz podaniu leków. Praktycznie nigdy lekarz nie rozmawiał z chorym, a kiedy ten zadał mu pytanie, psychiatra zazwyczaj nie odpowiadał na temat lub starał mówić się do pacjenta jak do małego dziecka.  Jednak brak kontaktu z lekarzem z całą pewnością rekompensowała ogromna ilość leków. Nawet prawdziwi pacjenci często wyrzucali swoje leki do toalety, bo ich ilość ich przytłaczała. Kolejną ciekawostką jest to, że jedna z pielęgniarek bez skrępowania zdejmowała biustonosz przy chorych, bo uważała, że oni i tak nic przecież nie rozumieją…

Co z tego wynika?

Kiedy nasi badani zostali przyjęci do szpitala, pozbyli się tym samym swojej indywidualności. Po prostu wszystkim przypięto etykietę chory psychicznie, a więc niespełna rozumu, nielogiczny itd. Rosenhan nazwał ten proces jako „przyklejenie diagnostycznej etykiety”. Można się domyślić, że badania psychologa po publikacji wywołały „środowiskową burzę” i często krytykowano je, jako niedorzeczne. Dlatego też Rosenhan postanowił udowodnić, że jego eksperyment  był właściwy. A w jaki sposób? Poinformował zainteresowany szpital psychiatryczny, że zgłosi się do nich pewna liczba pseudopacjentów, a lekarze poinformują go potem ilu tych pacjentów było. Około 41 z wszystkich przyjętych pacjentów zostało uznanych za pseudopacjentów przez co najmniej jednego członka personelu. Problem jednak w tym, że tak naprawdę Rosenhan nie wysłał tam ani jednego pseudopajenta, o czym potem poinformował szpital! 

Podsumowując, opieka psychiatryczna zdecydowanie nie wygląda tak jak powinna. Ludzie chorzy psychicznie, czyli z natury wrażliwsi, bardziej podatni na zmianę otoczenia spędzają czas w miejscu, gdzie nie zawsze ktoś się nimi interesuje. Tak jakby otrzymali karę za pewną anormalność. Jedynym pocieszeniem może być to (chociaż nie powinniśmy się cieszyć z cudzego nieszczęścia), że tym razem nie chodziło o polski NFZ, chociaż może lepiej nie przeprowadzać podobnego eksperymentu w Polsce… Kto wie, co by wyszło.


Źródło grafiki: http://merliannews.com/artman2/uploads/1/David_Rosenhan.jpg

Źródło informacji: "40 prac badawczych, które zmieniły oblicze psychologii" Rogera R. Hock'a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz