Można wyróżnić osoby te bardziej i mniej fotogeniczne.
Niektórzy uwielbiają, gdy się je fotografuje, inni zdecydowanie wolą stać po
drugiej stronie obiektywu. Fotografia to na pewno pasjonująca dziedzina, jednak
nie zamierzam skupiać się na żadnych technicznych instrukcjach obsługi aparatu.
To jak wyglądamy na zdjęciu, zależy od czynników zewnętrznych, czyli światła,
tła oraz nas samych, np. czy przyjmiemy odpowiednią pozę. Jednak istnieją
czynniki, które są od nas niezależne i to właśnie one często sprawiają, że jesteśmy
niezadowoleni ze zdjęcia, mimo, że zarówno pan fotograf jak i my sami
staraliśmy się, by na zdjęciu wyglądać bardzo dobrze.
Kiedy siedzimy na krzesełku i patrzymy w obiektyw fotograf
prosi nas o uśmiech, a my natychmiast spełniamy jego prośbę, jednak to nie jest
reakcja spontaniczna, tylko wymuszona, całkowicie przez nas skontrolowana.
Wyróżniamy dwa typy emocji: spontaniczne i fałszywe, czyli świadomie przez nas
zainicjowane. Ma to duże znaczenie dla sposobu jej wyrażania, np. radości na
naszej twarzy, ponieważ, co ciekawe, emocje spontaniczne i fałszywe są
zawiadywane przez różne ośrodki w mózgu. Dowiedziono, że ludzie o uszkodzonych
drogach piramidowych potrafią śmiać się spontanicznie, ale nie umieją wytworzyć
odpowiedniej ekspresji twarzy na zawołanie. Natomiast uszkodzenie dróg
pozapiramidowych powoduje reakcję odwrotną. Nie uśmiechamy się spontanicznie,
ale potrafimy wymusić sztuczny uśmiech na twarzy. Dodatkowo, kiedy uśmiechamy
się fałszywie na naszej twarzy pojawia się asymetria, czyli wyraźniejsza mimika
po wybranej stronie, zazwyczaj lewej, ponieważ ta świadoma mimika jest związana
z odpowiednim funkcjonowaniem kory naszego mózgu. Kiedy robimy to mimowolnie,
kora nie bierze udziału w procesie uśmiechu i asymetria znika. Oczywiście nie
jest to żadne spektakularne zjawisko, raczej minimalna zmiana, związana z
różnymi funkcjami naszych półkul mózgowych.
Co więcej emocje sztuczne,
przede wszystkim uśmiech wyklucza zaangażowanie tych mięśni twarzy, nad którymi
nie mamy kontroli – mięsień okrężnego oka. Ponadto tak pozytywna ekspresja jak
uśmiech i radość w naturalnej sytuacji powoduje rozszerzenie źrenic. Fotograf,
który próbuje ustawić odpowiednie światło, oślepia nas, co wpływa na
pomniejszanie naszych źrenic (małe kojarzone są z niezadowoleniem), co również
w porównaniu z całym wymuszonym uśmiechem, może wyglądać dziwnie i sztucznie.
Źródło informacji: "Podręcznik akademicki, tom 2" J. Stralau'a
Źródło grafiki: Grafika: http://pl.123rf.com
Źródło informacji:
Źródło grafiki: Grafika: http://pl.123rf.com
A jak wyjaśnić inną, podobną, fotograficzną zagadkę? Nie wiem czy inni też tak mają, ale ja mam tak że mi się nie podobają moje zdjęcia (te które sam zrobiłem) praktycznie wszystkie uważam za złe, jak odczekam dłuższy czas od ich zrobienia, min. 2-3 miesiące, niektóre z nich zaczynają mi się podobać...
OdpowiedzUsuńW sumie mam podobnie:). Żadne rozsądne wytłumaczenie nie przychodzi mi na myśl, oprócz tego, że lubimy bardziej to, co dobrze znamy, z czym się oswoimy. Jak wielokrotnie zerkamy na zdjęcie to poniekąd się do niego przyzwyczajamy, a potem bardziej je lubimy. Tak jest np. z piosenkami. Jak pierwszy raz ją słyszymy to rzadko podoba nam się tak bardzo, jak te, z którymi jesteśmy osłuchani. Bardziej lubimy też ludzi, których częściej spotykamy:)
UsuńDla mnie, przynajmniej pośrednio, jest to efekt brania udziału w samym procesie tworzenia. Usuwa to moment zaskoczenia, co łatwo zauważyć w przypadku potraw. Kiedy przyrządzamy potrawę, dokładnie wiemy co dodaliśmy do środka i przynajmniej mniej więcej mamy wyobrażenie co odczujemy. Kiedy zaś pójdziemy do drogiej restauracji, spodziewamy się czegoś niesamowitego i dostajemy gotowy produkt, stworzony przez kucharza.
UsuńOglądając profesjonalne zdjęcia w jakimś magazynie, nie zdajemy sobie sprawy czy widniejące na niej osoby są szczere w swoich uśmiechach i pozach, ani tego ile próbnych zdjęć trzeba było odrzucić aby wybrać najlepsze. Kiedy robimy to sami, zawsze mamy wrażenie, że coś mogliśmy zrobić lepiej.