Szczęście to stan pożądany, musi być w cenie. Sprawdziłam,
średnio 3 razy w tygodniu od 80 do nawet 150 zł w okolicach Gdańska, czyli w
granicach 2000 zł na miesiąc. Rzekłoby się, szczęście to rzecz bezcenna, jednak
chyba nie wszystkich na to stać. Patrząc na ogólne bezrobocie, zawyżoną średnią
krajową i tą najniższa 1500 zł dla niektórych może być zupełnie nieosiągalne.
Wczoraj uczestniczyłam w konferencji pt. „Kobieta w
kulturze”. Udało mi się być tylko na sympozjum dotyczącym dzielenia czasu
pomiędzy rodzinę a pracę. Niestety większość wykładów była dla mnie zbyt
ogólna, w dodatku oderwana od rzeczywistości. Często powtarzano zdanie, że
ludzie nie chodzą do psychologów, bo uważają ich za tajemnych magów, a
społeczeństwo w Polsce nie jest na tyle dojrzałe, by bez wstydu i z chęcią
zawitać do takiego gabinetu. Jako że temat dotyczył dzielenia obowiązków i
podziału swojego czasu między dwie najważniejsze dla nas sfery, dom i pracę,
starano się wyjaśnić niektóre mechanizmy funkcjonujące w naszym życiu. Nie mam
pojęcia, dlaczego w większości tych badań brano pod uwagę tylko ludzi z wyższym
wykształceniem i to do tego dość zamożnych. Przecież to zazwyczaj Ci bez
wykształcenia mają więcej dzieci (i nie mówię tu o żadnej patologii, ale
normalnej rodzinie) i mając tak duże wydatki i do tego nie za wysokie pensje
ciężko im spełnić wymagane warunki prawidłowego rozwoju. Moja koleżanka latem
sprzedawała podręczniki szkolne dla dzieci. Często przychodziły mamy z czwórka
czy piątką dzieci. Zmęczone, sfrustrowane, w dodatku nie miały wystarczających
funduszy, by kupić te wszystkie, nietanie przecież książki. Skoro tyle ludzi w
naszym kraju nie stać na książki, leki, czasem nawet podstawową żywność,
ponieważ sytuacja jest trudna, panuje duże bezrobocie a stanowiska typu kasjerka
czy sprzątaczka, czyli bardzo potrzebne w każdej rzeczywistości, nie są dobrze
płatne. Nie są nawet płatne na tyle, by móc normalnie funkcjonować. Do tego dzieci
na wychowaniu i problemy w małżeństwie. Ludzie chodzą sfrustrowani,
niezadowoleni i nie ma im się co dziwić. Jednak jak mają skorzystać z pomocy,
na którą ich nie stać. Oczywiście można iść do poradni zdrowia psychicznego. To
również sprawdziłam. W Bydgoszczy czas oczekiwania na wizytę u psychiatry
wynosi ok. 3 miesiące, chyba, że mamy szczęście, bo właśnie ktoś zwolnił
miejsce. Jednak wyobraźmy sobie, że nasz potencjalny pacjent (psychologowie
używają słowo klient, ale ja uważam, że nie sprzedajemy bułek w sklepie) ma
ciężką depresję. Oczywiście można go zabrać do szpitala psychiatrycznego, ale
wątpię, żeby to doświadczenie było miłe i pożądane. Jeśli nawet wytrwa trzy
miesiące do upragnionej wizyty, przepiszą mu leki i prawdopodobnie dostanie
skierowanie na terapię. Pacjent uda się do rejestracji i pani z szerokim
uśmiechem zaproponuje mu pierwszy wolny termin terapii u pani lub pana
psychologa, za jakieś kolejne dwa bądź trzy miesiące. W ten sposób raczej nikt
nam nie pomoże. Jesteśmy zdani sami na siebie i coraz bardziej depresyjni.
Polska wg. WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) jest w czołówce państw o jednym
z najwyższym notowanym wskaźniku
samobójstw. Dane z 2008 roku.
Wiem, że to wszystko jest skomplikowane, z jednej strony
ludzi nie stać na porządną pomoc, psycholog nie zawsze przypadnie nam do gustu
(osobiście nie lubię takich słuchających i potakujących głową, nic to nie
wnosi, równie dobrze mogę porozmawiać z moim psem), z drugiej strony opłaty i
prowadzenie własnej działalności to ogromne koszty, a pan psycholog również
musi z czegoś żyć. Ciężko jest znaleźć złoty środek, który byłby korzystny dla
obu grup.
Warto by było jednak przemyśleć tematykę badań naukowych.
Może spróbować rozwiązać niektóre problemy w jakiś niestandardowy sposób, jak
Sugata Mitra w swoim projekcie, który jako naukowiec jest dla mnie
niedoścignionym autorytetem. Często prowadzone badania są podobne do tych na
Zachodzie czy USA, jednak standard życia w naszym kraju, nie oszukujmy się,
daleko odbiega od niedoścignionych wzorców. Moim zdaniem, bo te wszystkie
przemyślenia to tylko i wyłącznie moja subiektywna ocena, psychologowie
kliniczni i społeczni również, powinni zadać sobie pytanie, jak dotrzeć do
ludzi, którzy najbardziej tego potrzebują, przede wszystkim takich, którzy już
nawet nie mają siły by o tę pomoc prosić. Przecież jednym z głównych funkcji
psychologii jest poprawa jakości życia.
Poprawmy więc jakość życia tym, którzy
są na tyle chorzy, że nie mogą normalnie funkcjonować, a to przecież
najtrudniejsze zadanie. Być może moja wypowiedź nie wszystkim się spodoba,
jednak uważam, że każdy ma prawo do szczęścia, a jest wiele ludzi, którym życie
często rzuca pod nogi kłody w postaci śmierci bliskich, choroby, czy braku
celu.
Źródło grafiki: polnocna.tv
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz