Według teorii ewolucji człowiek to skrajny egoista, który
dąży do maksymalizacji zysków i minimalizacji wszelkich strat. Z drugiej strony
bardzo często możemy zaobserwować, na ulicy czy też w telewizji, ogromną liczbę
bezinteresownych zachowań prospołecznych. Chętnie udzielamy pomocy chorym
dzieciom, których rodziców nie stać na rehabilitacje, przesyłamy SMS na
działalność jakiś fundacji, czy też w styczniu wspomagamy Wielką Orkiestrę
Świątecznej Pomocy. Co ciekawe, często
badacze owe empatyczne i dobroduszne zachowania interpretują jako przejaw
skrajnego ludzkiego egoizmu. Jednym
słowem pomagamy po to, by poczuć się lepiej, by uniknąć wyrzutów sumienia itd.
Można więc założyć, że jesteśmy z natury samolubni. Jednak czy naprawdę tak
jest?
Według Batsona, naukowca zajmującego się właśnie tym
zagadnieniem, to co człowieka motywuje do działań dobroczynnych, można zawrzeć
w trzech punktach - hipotezach:
1.Bilans zysków i strat - oczekujemy nagrody za
pomoc lub kary za brak jej udzielenia.
2.Redukcja własnego stresu – dostrzegamy innego
człowieka i kategoryzujemy go jako potrzebującego, czyli samolubnie
minimalizujemy własny dyskomfort psychiczny.
3.Wywołana empatią poprawa stanu innego człowieka –
empatia powoduje spojrzenie na sytuację potrzebującego „jego oczami”.
Spór psychologów toczy się wokół punktu trzeciego. Czy
człowiek jest zdolny do absolutnie altruistycznego, nienagrodzonego zachowania?
Większość badanych uważa, że altruizm w istocie jest tylko
szumnym hasłem, nie mającym faktycznego racji bytu, a jeżeli już przyjmują jego
istnienie, to tylko jako skutek uboczny naszego własnego egoizmu. Smutna,
zdehumanizowana teoria. Jednak wcześniej wspomniany Batson zaciekle bronił
swojej trzeciej tezy, przytaczając rozmaite z życia wzięte przykłady zachowań
empatycznych. Przeprowadził serię badań
i wykazał, że poziom naszej wewnętrznej empatii ma duży wpływ na czy decydujemy
się pomagać (osoby mało empatyczne zazwyczaj się wycofują). Jednak zupełnie inny naukowiec Cialdini
uważa, że przeciwnie, empatia to tylko rodzaj odczuwanego smutku, który
wewnętrznie zmusza nas do zachowań dobroczynnych. Przeprowadził badanie, bliźniaczo podobne do
eksperymentu Batsona, z tą tylko różnicą, że dodatkowo zmierzono poziom smutku
(nie troski!) osób pomagających. Ponadto
w swoim badaniu umieścił element rozweselający badanych, gdy zaobserwowały
cierpienie człowieka zostawały nagradzane nagrodą pieniężną lub zwykłą
pochwałą. Wyniki eksperymentu pokazują, że po otrzymaniu określonej nagrody,
smutek pomagających malał, a oni sami byli o wiele mniej skłonni do pomagania. Po
pewnym czasie przeprowadzono inny eksperyment, podczas którego badanym rzekomo
podano lek, którego skutkiem ubocznym jest zmiana nastroju (tak naprawdę nie
było żadnego leku). Okazało się, że te osoby prawie w ogóle nie były skłonne do
pomagania, mimo że stworzono bardzo realistyczne warunki wzbudzające empatię.
Kolejnym argumentem przeciwników pojęciu altruizmu jest to,
że możemy nieświadomie włączać osobę potrzebującą do poczucia naszego ja. W tym
wypadku reagujemy na jej smutek i cierpienie jak na własne. Chociaż osobiście
uważam, że właśnie na tym altruizm polega – na świadomym przyjmowaniu cudzej
perspektywy. Nie każdy ma dar utożsamienia się z potrzebującym.
Rozważania na temat tego problemu są trudne, nie możemy
przecież porównywać amerykańskiej gwiazdy, która czasami wpłaci na cel charytatywny
jakąś sumę, z osobami, które całe swoje życie poświęcają pomocy potrzebującym, np.
Matka Teresa.
Ciekawym i niezwykle rzetelnym badaniem okazał się
eksperyment przeprowadzony z użyciem neuroobrazowania. Przebadano osoby, które
wpłaciły pieniądze na cel charytatywny. Badani na samym początku otrzymali 100
dolarów, a potem miały za zadanie przeglądać się ekranowi komputera, gdzie
pokazywano moment przelewania ich pieniędzy na konta fundacji (to był
obligatoryjny podatek, które rzekomo musiały zapłacić, by otrzymać pieniądze!).
Następnie te same osoby zapytano, ile dolarów z tych, które im zostały po
zapłaceniu podatku, są w stanie przeznaczyć na podobne cele charytatywne. W tym
samym czasie badania ich mózgu w obu sytuacjach (kiedy płaciły podatek i kiedy
dobrowolnie przekazywały pieniądze) wykazały aktywność dokładnie tych samych
struktur: jądra ogoniastego oraz jądra półleżącego, które są podkorowymi
ośrodkami przyjemności, aktywowanymi przy zaspokajaniu potrzeb podstawowych, takich
jak np. jedzenie. Wyniki te sugerują więc, że pomaganie innym sprawia nam
czystą przyjemność, co bezwarunkowo wskazuje na istnienie prawdziwego
altruizmu. „Człowiek nie jest w ogóle
ani egoistą, ani altruistą, ale bywa jednym i drugim”- B. Wojciszke.
Źródło informacji: "Psychologia Społeczna" Bogdana Wojciszke
Źródło grafiki: www.wykop.pl
Odnoszę wrażenie, że Autor bardziej chce wierzyć, że altruizm istnieje niż udało się to udowodnić:
OdpowiedzUsuń"Czy człowiek jest zdolny do absolutnie altruistycznego, nienagrodzonego zachowania?" Z ostatniego akapitu wynika, że nie bo otrzymuje nagrodę w postaci "przyjemności" a autor uzasadnia to odwrotnie: „co bezwarunkowo wskazuje na istnienie prawdziwego altruizmu”.
Zwracając się bezpośrednio do Autora: nie bój się, nie ważne jacy jesteśmy, Twoje poczucie bezpieczeństwa zależy od Ciebie a nie od nas.
Wyzwanie intelektualne: jaka korelacja zachodzi między sprzecznością a poczuciem bezpieczeństwa? :)
Uznałam, że badanie za pomocą neuroobrazowania jest o wiele bardziej rzetelne, niż zwykły eksperyment, a ową przyjemność faktycznie można interpretować w dwojaki sposób. Nie każdy z nas jest skłonny do pomagania innym, nie wszystkim bowiem sprawia to satysfakcję. Sama znam wiele takich osób. Dla mnie ta przyjemność jest nie tyle przyczyną dobroczynnych zachowań, ale ich skutkiem.
OdpowiedzUsuńa ja myślę że człowiek nic nie robi bezinteresownie...
OdpowiedzUsuńzauważyć trzeba że Matka Teresa również miała jakiś cel w pomaganiu... Poprzez pomaganie teoretycznie bezinteresowne, chciała zbliżyć się do Boga.
Badanie neurobrazowania to potwierdza... jedzenie ma na celu zaspokojenie głodu, ponieważ kiedy jesteśmy głodni nie jesteśmy szczęśliwi, czyli jedząc -pomagamy sobie. To samo jest w przypadku pomocy innym... podświadomie uważamy ze pomagając innym pomagamy sobie, wierząc ze "coś" jest po drugiej stronie.
Więc jesteśmy egoistami:)
Mam nadzieję że rozumiecie o co mi chodzi:P